Hej

.
Baby mają się dobrze.

Ostatnio zrobiły się mega miziaste, opędzić się od nich nie można, stale zalegają na albo obok człowieka i wyraźnie sygnalizują czego oczekują

. Zegar biologiczny ustawiły sobie na godzinę 3.20 rano i urządzają sobie wtedy biegi przełajowe

- kochane kotusie

. Kocham człowieka, który wymyślił stopery do uszu - na pewno miał koty

.
Pixi mnie tylko dziś trochę martwi bo coś ją przeczyszcza, zrobiła 4 brzydkie kupy, co jest w jej przypadku dziwne bo ona odkąd jest u mnie nie miała ani jednej sensacji jelitowej i w odróżnieniu od Loli nie jest flaczkowym wrażliwcem.
Jedzą to samo i reszcie nic nie jest

. Kwiatów nie mam, raczej nic niedozwolonego też nie zjadła. Przegłodzę ją trochę i zobaczymy, bo samopoczucie ma takie jak zwykle - bardzo dobre.
No i rzeczywiście moje koty to pączusie i kluseczki

. Dawno ich nie ważyłam i o ile waga Mili mnie zaskoczyła bo ona wygląda naprawdę szczupło ( Kamila, która opiekowała się kiciami podczas mojego wyjazdu mówiła, że Mila wygląda jak sznurówka, że chudzielec) a waży 4,5kg, tak już waga Pixeliny mnie za każdym razem lekko powala ... 5,3kg

. Lola 4,4kg po niej widać, że ma trochę tłuściny na brzuchu, ale jeszcze jest ok. Mam jakiś plan aby trochę Pixi odchudzić bo to nie zmierza w dobrym kierunku, ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać, bo one mają wyliczoną porcję paszy na dzień, a i tak ona stale i uparcie na wadze przybiera. A jednocześnie zmniejszając jej porcję boję się jakiś niedoborów.

I jest raczej aktywnym kotem, dużo biega, skacze, bawi się.
Odzywam się rzadko bo trochę pracuję, trochę się wałęsam i włóczę to tu to tam, a czas leci nie wiadomo kiedy.
Loleczka na początku września kończy dwa lata, a pamiętam jak dziś jak ją przyniosłam do domu i była 6 tygodniowym maleńkim smrodem - to potwierdza to co co napisałam powyżej - czas leci nie wiadomo kiedy

.
Pozdrawiamy... i fajnie, że pamiętacie o moich babach

.