Ciocia dziś przyszła, usmażyłem – Duża pomagała – pyszne placuszki z cukinii. A potem była taka przygoda, którą ciocia sama opisze
NoniuWychodziłam z mieszkania i usłyszałam miauk. Szłam schodami w dół: kot. Szary, potem okazało się, że perski. Zawołałam mateosię, która poszła piętro wyżej po pana, a ja złapałam kota i trzymałam. Okazało się, że pan otworzył drzwi mieszkania (nad mieszkaniem Nonia), bo gorąco i wietrzył, a kot dał w długą i pobiegł na dół. Dobrze, że szłam ja, a nie ktoś, kto mógłby mu otworzyć drzwi wyjściowe z budynku. Kot Kacperek, lat 20, już w domu. Zdenerwowałam się, bo zawsze ciśnienie skacze przy takich przygodach. I pamiętajcie:
człowiek musi być czujny jak ranny partyzant, zawsze. Przez dwadzieścia lat kot nie uciekał z domu, a dziś uciekł. I nie ma "on nigdy nie ucieka przez drzwi", "nigdy nie skacze na barierkę balkonu". Kot to kot. Wszystko zawsze może się zdarzyć.
Moja ciocia jest moja
Noniu