Duża rozmawiała z panią Bożenką, która wzięła od nas Nikitę. To taka mała czarna koteczka, została złapana w czerwcu zeszłego roku razem z rodzeństwem. Pani Bożenka ma czarnego kocurka i chciała kotkę, ale nie czarną. Zanim się zdecydowała, buraski od nas wyszły i powiedziała "trudno, niech będzie ta czarna". Kicia ma imię Nikita, jest czarna, jak ja i ma kilka białych włosków, ale tylko kilka. Nikita była sterylizowana! Podobno już spoważniała i czeka teraz na zdjęcie szwów. Nosi kaftanik, pani jej ściąga i pierze, i znowu zakłada - to znaczy, że Nikita jest bardzo grzeczna. Tylko na początku ten czarny kocurek rozwiązał Nikicie wiązanie na plecach i trzeba było zawiązać. Duża mówi, że się cieszy, bo gdyby Nikita nie została złapana i nie znalazła domu, to dzisiaj pewnie byłaby w ciąży, albo miała już kocięta i byłaby nieszczęśliwą, bezdomną kicią. Fasolka relacjonująca
Pewnie. Jest przecież synkiem Kotusi. Jak Kotusia (bura) była na sterylizacji, to duża ciągle dyskutowała z dużą i tłumaczyła, że Kotusia jest trochę ruda. I jest. Ciocia przyznała, że ma miodowy brzuszek Fasolka
Też kiedyś wyadoptowałam takiego koteczka buro-rudego o imieniu Tygrys. Znajdka na parkingu, tak mała 8 tyg. kulka nagle mi na nogę wskoczyła. Pojechał pod Warszawę. Niestety dziewczyna przestała mnie informować o jego losach. To już z cztery lata minęły. Haker był wtedy młokos i się razem świetnie bawili.