witam. oto najnowsze wieści z frontu
pod względem fizycznym Milusia czuje się coraz lepiej. jestem pod dużym wrażeniem, jak z dnia na dzień poprawia jej się oddech. Jak pisałam, charczenie zniknęło całkowicie już w niedzielę wieczorem chyba, ale oddech był bardzo płytki i przerywany. Teraz jest już coraz głębszy a o rwaniu nie ma mowy.
co do uszu, to nie wiem. w każdym razie lekarstwo ma podawane. natomiast wczoraj drugi raz zwymiotowała jedzeniem solidnie okraszonym kulami kłakowymi. Spodziewałam się, że jest zakłaczona, ale miałam nadzieję, że wytrzymamy do czasu, jak trochę przestanie się bać. ale w tej sytuacji pastę dostała już wczoraj i tak codziennie do wyczerpania zapasów (Koraliś i Femcie też dostają).
Milusia boi się mnie tak bardzo, że aż gryzie i atakuje. ale te zachowania mają miejsce wyłacznie przed podaniem antybiotyku, czyli kiedy spodziewa się tortur. po podaniu nie puszczam jej odazu, tylko kładę sobie na brzuchu i miziam. Dzisiaj rano nawet znów usłyszałam mruczenie

Teraz będzie mi łatwiej podawać jej antybiotyk i brać na głaski, bo od wczoraj mamy klatkę

Milusia zachwytów nad nową siedzibą nie przejawia, ale nie mamy wyjścia. Pomijając groźbę chorób zakaźnych (w poniedziałek rano jedziemy na krew), to ze względu na jej agresję (nie byłam w stanie dostać się do niej pod łóżko w sypialni) wczoraj wieczorem nie dostała antybiotyki.
Postanowiłam, że w tej chwili najważniejsze jest wyprowadzenie jej do całkowitego zdrowia fizycznego. Będę ją szprycować antybiotykiem, bo nie ma wyjścia, za każdym razem po zabiegu urządzająć serię głasków. Potem zajmiemy się totalnym zaprzyjaźnieniem. Cały czas jestem dobrej myśli i obiecuję, że bardzo bardzo ciepło traktuję Milusię.
Femcia natomiast po wczorajszej wizycie u doktorki przestała kasłać

, oczka przestały łzawić i jutro jedziemy po kolejne lekarstwo. widać, że w porę sytuacja została opanowana i nic złego się nie dzieje. Więc jestem już spokojna, szczęśliwa i nie boję się, co się dzieje w domu podczas mojej nieobecności (w środę mieszkanie wyglądało jakby przeszedł tajfun

).
W klateczce jest komfort trzygwiazdkowy, wszystko wyściełane, mięciutka podusia, śliczna kuwetka, żarełko i woda. po południu będziemy się miziochać i tak przez najbliższe dwa dni, bo PRACĘ PISAĆ SZCZĘŚLIWIE SKOŃCZYŁAM
to na dzisiaj chyba wszystko.