Mam wspaniałe koty, ale czasem mam ochotę je udusić
Wczoraj pół dnia spędziłam w kuchni (przygotowania świąteczne), a koty oczywiście nie odstępowały mnie na krok

Cały czas miałam co najmniej czworo kontrolero-pomocników. Żwirek uparł się ukraść moje mini-kraszanki (jajka przepiórcze gotowane w łupinach cebuli) i kilka razy musiałam dla nich szukać kryjówki. Muchomorek najchętniej by siedział w zlewie. Niunia udeptywała świeżo wyrośnięty owies. Szczurek robił demolkę na stole, on już nie kontroluje swojego tłustego cielska

Miś jojczył i jojczył. Całka plątała mi się pod nogami, ocierała - tak, że kilka razy mało nie zaliczyłam gleby. Najgorsza okazała się Lolka, cały czas spędziła w kuchni na próbach kradzieży, żebractwie i wyganianiu rezydentów z tego miejsca, gdzie jest jedzenie

Tylko Młody dostojnie polegiwał na krzesełku.
Spróbujcie piec mięso albo robić nóżki w galarecie z taką bandą na karku
Święta u mnie, więc już drżę co się będzie działo przy świątecznym stole
WESOłYCH śWIąT!!!