Słodziutki był, i jaki nieśmiały... a ja goopia dałam się na to nabrać
A jak tylko do mnie trafił, natychmiast zaczął sie wieszać na futrze Kitki i ją atakować w burackich zabawach - aniołeczek...
U nas na szczęście już nuda - i niech tak zostanie.
Hestia znów ma swoje głupawki i biega z wojennymi okrzykami zaczepiając, co popadnie
A w ogóle zauważyłam, że od jakiegoś czasu Cyryl zrobił się jeszcze bardziej miziasty niż zwykle (co wydawało mi się niemożliwe, bo i tak jest największym pieszczochem). Wystarczy, że przykucnę na chwilę, żeby np. poglaskać Hestię, a już rudy przeciąga się na moich plecach. Usiądę - Cyryl się melduje i domaga mizianek. Zmywam naczynia - rudy przeciąga się na moich nogach, plecach albo obejmuje moją nogę i ociera sie głową. O porannych miziankach w łóżku już nie wspomnę.
Biedny niedopieszczony kotecek
