"Raz wrzucił mi taką do kawy! Będę to zawsze z rozczuleniem wielkim wspominać jako pierwszy łowiecki sukces mego plastusia! "
Yyyy...! A czy to jest gdzieś opisane??
Coś pominęłam na blogu albo tu, na forum??
Bo ja bym poczytała o Misiu wrzucającym!:)( teraz rozumiem dlaczego WIELKI ŁOWCZY )
Marzenia "domkowe" spełnialne są. Tylko kosztują sporo wyrzeczeń niestety.Aczkolwiek WARTO.Jestem ogródkowa od zawsze, rok w bloku był katorgą.Z podkulonym ogonem wróciłam do domu z ogródkiem i tyle było samodzielności.
Felix łowi niestety wszystko, także osy i pszczoły w ogrodzie.
Myślisz,że Misia się uda nauczyć ,że "te bzzzz to są be a te nie-bzzz są ok"?
Aniado taka "kwiatowa" osoba jak Ty powinna mieć ogród i sadzić,sadzić, sadzić...!
Ja niestety nie mam takich talentów ,wybetonować pewnie bym nie kazała ale tylko iglaczki i trawnik może by mi rosły (?).Moja mama za to ma ten talent i dlatego ogród kwiatowy jest.
Ten pomysł z wybetonowaniem to mojego taty ,on nie cierpi ogrodu ("...i wtedy dałoby się ogród (!) zmywać z węża ogrodowego...")
Zwierzyna na razie u mnie kiepska ale poczekajcie...się podba i za rok żaden pers nam nie podskoczy:)!!
O brytyjczykach nie będę tu pisała , bo ja się cieszę z moich 5 kg (było 4,5 w najgorszym momencie!), na 10 kg nie mam szans:)
Za to jamnika mam nie byle - 15 kg.Weterynarz mówi o chłopaku "duży standart" (no bo standarty czyli największe jamniorki są niby to do 12 kg).
Święta jak to Święta: psiórny zeżarł pół święconki ,którą syn zostawił na podłodze.Trzeba było udawać przed rodziną,że "szyneczka poświęcona i baranek z masełka też".

Duplikat baranka dłubałam trzęsącymi się dłońmi w garaźu , w tajemnicy przed rodziną.
Wyszedł podobny do kota.
Winowajca stał przy stole z miną wcielonej niewinności i żebrał u każdego o colowiek byle jadalne było.
Babcia zapytała czy go GŁODZIMY!!!