Bechet, nie wyrzucaj sobie nic z powodu Kaszmira... zrobiliście wszystko, co można było zrobić... wiem, że łatwo mówić, bo sama nie mogę się pogodzić, że nie udało mi się pomóc mojej pierwszej kocicy Hrabci, która odeszła z powodu mocznicy...
Venka ma dziś chyba lepszy dzień, niż wczoraj. Mniej śpi, dużo łazikuje. Wygląda na zdrowego kota. Generalnie chyba jej się u nas spodoba, bo tutaj duże się łatwiej tresują. Po pierwsze kocica ma częściej podawane na miseczce mokre jedzonko, które uwielbia. no a przecież chory kotek musi dużo jeść
W ogóle latają za nią z miseczkami... 5 rodzajów chrupeczek proponują...
No i, jak o 5 rano kocica zapragnie mizianek, to pańcia się posłusznie budzi i mizia... głaszcze.. przysypia... budzi się.. mizia... głaszcze.. drapie za uszkiem..
Całkiem posłuszna ta pańcia.
Bechet, pamiętam rzeczywiście, że Kaszmir w czasie choroby swojej bardzo kiepsko jadł i bardzo schudł.
Vena, od kiedy przyjechała do Michała, przybrała na wadze, znacznie poprawiła się jej sierść. Problemów z jedzeniem nigdy nie było.
Teraz waży 4 kg. Ma dobrą figurę, jest całkiem duża. Nie gruba ani nie chuda.
Zastanawia mnie też fakt, że odbieram ciało Veny, jako cieplejsze niż Kreski czy Jeża.. tak, jakby cały czas miała podwyższoną temperaturę..
Dobrze, że jesteście.
Mam z kim podzielić się tymi myślami.. i wiem, że nikt mi nie powie, że mi odbiło
