Miciu ma zapalenie ślinianki i paskudnego ropnia, jesteśmy po wizytach u weta, leczymy, już lepiej

.
Czitusia też jakaś taka niewyraźna, kichała dzisiaj, a od popołudnia przesypia pod kaloryferem dzień, przynajmniej nie kicha
To wszystko nic, pod furtką drze się wniebogłosy Łaciaty. Na bezdomnego nie wygląda, raczej tłuściejszy, ogon duży i gruby, sierść błyszcząca.
Wyniosłam Balbusi na wabia miskę z kolacją do ogrodu, Łaciaty jak zobaczył, to mało nie zwariował. Pomyślałam, że może głodny i drogą wyjątku coś mu dam. Wyszłam, dałam. Zjadł tak łapczywie, że miska latała w powietrzu, był bardzo głodny. Wyniosłam jeszcze raz, też zjadł.
Jajcarz. Młody.Płochliwy, ale nie do końca. Po drugiej misce strzelał baranki stojąc na tylnych łapkach i dał się pogłaskać.
Błąd na błędzie. I teraz pewnie będzie przychodził, wskakuje do ogrodu bez żadnych problemów
No, i przez takich Łaciatych teraz leczę Micia, zapewne kilka dni temu miało miejsce spięcie, moje koty obcych nie tolerują.
I co robić? Popytam w okolicy czyj on. A nawet jak czyjś, to czemu głodny?
A jak niczyj a idzie zima?
Domu będę szukać. Fajny jest. Może ktoś chce

?