dagmara-olga pisze:gadające koty są świetne. Morfeusz opowiada mi, dziwi się, zgłasza sprzeciw, marudzi, ja odpowiadam on ciągnie rozmowę

Gucio znajdzie rozmówcę na pewno!
Mam taką nadzieję!
Wczorajszy dzień był pełen wrażeń.
Wystartowaliśmy rano z Zosią oraz Tanitką i Trusią na pokładzie. Zostawiliśmy je pod opieką naszej ulubionej pani weterynarz w klinice w Zbrosławicach, gdzie miały zostać wysterylizowane i nie tylko.
Potem pojechaliśmy do Rudy Śląskiej po krówka, który okazał się być szlachetnym królewiczem, pełnym dostojeństwa i powagi. I bardzo zmęczonym. Czekał na nas zamknięty w piwnicy bardzo milej starszej pani, która ubolewała nad jego losem - bity przez inne koty, nie miał schronienia, biedak.
Potem zjedliśmy przepyszny obiad u teściów. Tu mogłabym się rozpisać, ale wystarczy tak
Później pojechaliśmy z powrotem do kliniki. Odebraliśmy dziewczyny, przy czym okazało się, że Zośka już miała cystę na jajniku, i że dobrze, że ją przywieźliśmy na zabieg. Tanitka miała robiony test na białaczkę i FIV i wyszedł negatywny, co nas wielce uradowało, i wróciliśmy do domu.
Po oporządzeniu przychówku, pojechaliśmy do Bielska po dwa kotki po zmarłej pani, które w niedzielę zawozimy na dt do Aliny6, której jestem ogromnie wdzięczna za pomoc.
Dziś Zosia czuje się średnio. Dostała lek przeciwbólowy, potem jeszcze dostanie antybiotyk. Trusia i Tanitka też będą od dziś na antybiotyku.
Krówek dziś pojedzie na kastrację, bo mocno podśmierduje.
Kotki od zmarłej pani są okropnie wystraszone. Ale mają spokój i ciszę, nic więcej teraz dla nich zrobić nie mogę... To piękne, kochane koteczki, a chłopczyk ma takie umaszczenie jak koty chorwackie, w takie plamy - cudeńko!
Za chwilę do pracy, fatalnie mi się dziś nie chce...