Witam Was kobitki
z TŻem to jest tak jak myślałam.. nic mu nie jest
a ja panikara... wczoraj się zamartwiałam, a on po całym dniu pracy, o 19 wrócił z chłodni, rześki zaciągnął mnie do stajni karmić konie i ani śladu zmęczenia
no i gorączki też niet, trochę tylko pokasłuje, ale to ja też.
chyba powinnam sie z tego cieszyć ..
koty szaleju się najadły i w nocy zdemolowały nam pokój...
teraz kończą akcję...
a ja dziś na 16 idę na rozmowę...
sama nie wiem, czy chcę taką pracę..

ale lepszy rydz niż nic, zobaczymy jak pójdzie. może nie pójdzie, to będzie bez dylematów
