Monia, daj spokój... Przecież czytam Wasz wątek
Wróciłyśmy.
Wróciłyśmy tylko we dwie z Tadźką, Bidunia musiała zostać na dwie dobry w szpitaliku

Jest fatalnie

...
Od wczorajszego wieczora była strasznie osowiała i ledwo stała o własnych siłach, o chodzeniu nie wspominając. Leżała w budce skulona i jakaś taka nastroszona,
ja nie mogłam spać, co godzinę-dwie budziłam się i podchodziłam do niej sprawdzać, czy oddycha
Temperatura 36,9, kot straszliwie odwodniony
(nie wiem, jakim cudem: tylko dzisiaj widziałam ją chłepczącą z poidełka dwa razy
...), w ciągu tygodnia schudła kolejne 40 dkg
(czyli łącznie: aż 1,5 kg
!!!), wygląda jak szkielet obciągnięty lichym futrem

Dzisiaj od rana pomiaukiwała bardzo głośno, najprawdopodobniej z powodu bólu czegoś w jamie brzusznej

Podejrzenia Pani Doktor ma trzy: albo zapalenie trzustki, albo nowotwór
(jakby tego u Tadźki było mało
), albo nerki. W badaniach krwi z początku czerwca mocznik był 57, kreatynina 1,2 - nie wiem, czy to możliwe, żeby od tamtego czasu nastąpiło tak ogromne pogorszenie, oby to nie było to

Bidek został nafaszerowany zastrzykami i kroplówkami, otulony kilkoma kocami, zapakowany do klatki i dodatkowo ocieplony termoforem. Jutro przez cały dzień będzie dostawać kolejne kroplówki, w poniedziałek przed południem zostanie zrobione USG oraz będzie pobrana krew do badań pod kątem każdego z podejrzeń.
Na 13.00 jestem umówiona u Praksedy, nie wiem, czy dam radę podjechać do mojego Bidoka wcześniej - w każdym razie po południu na pewno pojadę.
Prawdopodobnie odbiorę ją w poniedziałek po pracy. Prawdopodobnie, tzn. o ile jej stan jeszcze się nie pogorszy

USG i/lub wyniki krwi wskażą któryś z wyroków.
Oszaleję do tego poniedziałku.
Chyba nie dam rady spokojnie spać, kiedy jednego z kotów brakuje w domu
Z Tadźką wszystko raczej OK, w środę wieczorem jedziemy na zdjęcie szwów.
We krwi coś nie do końca halo, także na wszelki wypadek zrobimy jeszcze test na białaczkę
(nie daję głowy, że kiedykolwiek już miała
czyli albo - prawdopodobnie - miała i był ujemny, albo nie miała...)Szczyl szczy

.
Dziś samą mikrofalówkę olał TRZY RAZY, w tym raz udało mu się - nie wiem, jakim cudem, ale się udało

- nalać również do środka
(oczywiście była cały czas zamknięta) 
. Poza tym, klasyka: blat i szafka w kuchni plus ściana w korytarzu.
Śmierdzi
Trzymajcie kciuki za Bidusię, tak bardzo się o nią boję