Udało mi się umyć 3 i pół okna. Koty wyległy na parapety, zanim zdążyłam je umyć. Wszędzie są czarne łapki.
Nie mam pojęcia co zrobić z balkonem. Jest na nim syf, stary śnieg i nie ma tego na razie jak umyć, a koty tam MUSZĄ wychodzić, i przez pół domu biegnie czarna ścieżka... Zabieram się do mycia tego, ale co dalej?
mam takie czarne stopy...na podłodze i na ścianach. Kiedyś nie zdążyłam wytrzeć łap Morfeuszowi a on skakał z parapetu, osuwając się po ścianie, jasnożółtej..czarnymi stopami. Ślady sadzy niestety nie zmyły się ze ścian. Balkon tylko zamiotłam, bo mycie nie ma teraz sensu, czekam na jakiś większy deszcz
Srebrnemu się paprzą oczka, chyba trzeba mu podać inny antybiotyk...
Gucio biduś spał dziś ze mną, przytulony - jak temu kotu brakuje domu, normalnie aż mi smutno jak pomyślę, mam aż doła przez to i takie mnie smutne myśli nachodzą... No bo jak ja mam znaleźć mu dom? Kto go weźmie? Kto zechce kota z zepsutym uchem, chudzielca, całuśnika, gadułę?
Strasznie uparte te oczka Srebrusia, że tak się leczyć nie chcą... Wierzę, że starsi panowie jednak znajdą swoje domki - czasem to niestety trwa. Kciukasy