wieści z dnia dzisiejszego:

karmel: nagle zaczął okropnie przeżywać podróże autobusem

miauczy, jęczy, trzęsie się, sapie, wierci, marudzi, panikuje, co się stało z moim stoickim w obliczu armageddonu kotem?
duda jest boska jeśli chodzi o bezpośredni kontakt z kotem, udało się karmelowi pobrać krew dwuosobowo, ja trzymałam za kark, ona uciekała przed łapami, zębami i trzymała próbówkę. histeria rzecz jasna była okrutna, ale nikt nie ma ran ciętych ani kłutych, czyli operację można uznać za sukces. przypominam, że dotychczasowe próby pobierania kamelowi krwi kończyły się ofiarami w ludziach mimo koca, kagańca i rękawic
karmel ma książkowo śliczne wyniki morfologii, wątrobowe i nerkowe, został zaszczepiony czteroskładnikową szczepionką, następna wizyta najwcześniej za rok, chyba, żeby się odpukać coś działo. jestem z niego bardzo dumna

a on ma na mnie focha jak stąd do kanady

piórek ma tak książkowe wyniki moczu, że bardziej książkowo się nie da. dostałam polecenie spróbować nawrócić go na urinary so, podawać calma, odizolować od karmela, poeksperymentować z różnymi żwirkami i próbować więcej zabawiać i dopieszczać. problem jest ewidentnie behawioralny.
w związku z piórkiem, karmel dostaje bilet na wycieczkę do mojej psiapsiółki z ruczaju, która już służyła za dt dla toszowych kociaków z dziupli, więc wie, co i jak. karmel jest po prostu prostszy do wyekspediowania, niż zaszczaniec szczypiór, i wymaga mniej uwagi, więc żeby psiasiółki nie obciążać sikającym histerykiem, daje jej aspołecznego zbója

po długim weekendzie, czyli w drugiej połowie przyszłego tygodnia, na kilka dni.

pluskwa nie posiada kręgosłupa

polegiwuje w tak absurdalnych pozach, że człowiek się boi jej dotknąć żeby nie usłyszeć chrupnięcia

a poza tym na jej froncie cicho i nudno.