
Zanim zdecydowaliśmy się na rasowego kota - zwiedziliśmy kilka wystaw. Najbardziej podobały nam się kudłate stwory w typie maine coona, norweskich leśnych, i ogólnie długowłosych... Jakże cieszę się że na wystawach nie jest prowadzona sprzedaż kotów! Po wystawach zaopatrzyłam się w podręcznik dotyczący charakteru kotów. No tak - orientalny, syjamski - idealny typ dla mnie. Po kilku dniach poznałam wspaniałą hodowczynię cornish rexów z mojego miasta. Zaprosiła nas do siebie. Pierwszy kontakt z cornishami nie był łatwy - miałam wrażenie że koty są dziwne.. te wielkie uszyska, długie ogony, olbrzymie oczy, powykręcane wąsy. Wyszłam trochę oszołomiona. Ale już następnego dnia zatęskniłam za cornishkami. Podtrzymałam kontakt z hodowczynią, odwiedziłam kotkę z pierwszym miotem. Zobaczyłam Arashka - małą pierdółkę wyglądającą jak ufoludek i wpadłam po uszy. Miłość od pierwszego wejrzenia.. Tak zostało do dziś.. Podziwiam koty innych ras, ale jednak charakter i natura cornishy to właśnie to i do tego zawsze będę wracać.
Najlepiej jest poznać kota w jego domu. Tam, gdzie czuje się bezpiecznie i pokazuje swoją prawdziwą naturę. Konieczne jest poznanie hodowcy, ustalenie warunków umowy. Wystawa to na pewno nie jest miejsce w którym podejmuje się decyzję o najbliższych 20 latach "małżeństwa" z kotem
