Obraz nerek na usg jest nieprawidłowy, wyniki krwi i moczu zostały doprowadzone do normy.
Nerki po 2 m-cach podjęły pracę, ale co chwila się nam to sypało, więc na początku prawie mieszkaliśmy w lecznicy.
Intensywna stabilizacja kota trwała 2 lata, trzeci rok, w porównaniu z pierwszymi dwoma zaczął był spokojniejszy. Były i codzienne kroplówki w domu i codzienne wizyty u weta i kontrolne badania co 2 tygodnia, i usg i dr Marcińskiego. Teraz mamy luz, w porównaniu z innymi nerkowcami, zdaję sobie z tego sprawę. Ale Hrupka oprócz nerek, ma lekoupenię (odporność poniżej normy), zaburzenia perystaltyki układu pokarmowego, małe szybko bijące serduszko (tak były badania, uznano, że skoro się nie męczy nie będziemy dokładać kolejnych leków) i do tego naszym zdaniem trochę poprzewracane pod kopułką, ale to już inna historia. Hrupka ma też FORL-a (dr Turos) i już kilka lat temu brakowało jej siedmiu zębów, w tym kła, który się złamał w wyniku tej choroby.
Jak była maleńka chorowała i na herpesa i kalici, nie mogliśmy wybić glist przez pół roku, tak była zarobaczona, do tego przeszła zapalenie oskrzeli - to wszystko zanim skończyła 6 m-cy. Dopiero po pół roku mogliśmy ją szczepić, bo była za słaba. Do tego karmiłam ją przez rok trzymając na rękach w pozycji pionowej, żeby nie wymiotowała natychmiast po posiłkach.
Połowę swojego życia ważyła mniej niż 3 kg. Do tej pory jest bardzo drobna.
Ten kot jako jedyny ma segregator swoich wizyt, badań i diagnoz.
To i co - to nie cud, że doszliśmy do prawidłowych wyników przy takim wraku? Byłam pewna, że dożyje do trzeciego roku życia.
Ona także co jakiś czas dostaje leki tylko mniej inwazyjne, na trawienie, na podniesienie odporności, na florę bakteryjną. Wciąż musimy być czujni, wąchąć kota, sprawdzać mu zęby, kontrolować nerki itp. itd., ale to jest tak oczywiste, że nie jest uciążliwe. Tak po prostu jest.
Tak naprawdę zauważyliśmy, że ostatnie 4 lata w pokazały owocność naszych działań. Mała trochę przytyła, zaczęło jej lśnić futro i przestała być taka znerwicowana. Jakoś wszystko się poukładało, bo wiemy z czym mamy do czynienia. W sumie zaklinam rzeczywistość, bo tak wygląda jak piękny zdrowy kot, trochę mały i szurnięty, ale tak jest

I mam nadzieję, to przedstawia pełen obraz Hrupki
