Ja swojego psa (owczarek niemiecki 11lat i 7 mce) musiałam uśpić dzisiaj po dwóch tygodniach męczarni, miał mocznicę. Zaczęło się tak:
chciałam z nim wyjść na spacer, lubił chodzić na spacery mimo, że miał podwórko i gdzie biegać, nie bardzo chciał, ale poszedł, po przejściu ok 70 metrów załatwił się pod drzewem (zrobił białą gęsto-rzadką kupkę) po czym upadł na prawy bok, był przestraszony, poleżał trochę, w tym dniu jeszcze nic nie jadł a po całym zajściu leżał (we wcześniejszych dniach normalnie chodził i zachowywał się w ciągu dnia, chętnie jadł, chodził, cieszył się i bawił się piłką).
Następnego dnia wymiotował na żółto, był wet
3go dnia do dziś przestał prawie jeść (zjadł ugotowanego kurczaka a i kupkę zrobił, //// trochę jadł nie codziennie i bardzo mało, bo co zjadł to zwymiotował a bywało tak że na jedzenie nie mógł patrzeć i się odkręcał i nie jadł dwa trzy dni, raz jak się dorwał do jedzenia to zjadł tyle co chciał, po ok 20min zwymiotował)
Szóstego dnia miał atak wieczorem o 17:50 (ale to nie była padaczka): leżał na lewym boku i prawą tylną nogę podkurczył/zgiął pod brzuch i zaczął się prężyć głową i zadem do tyłu, łapy wyprostowane, był cały sztywny, następnie zaczął się wyginać na bok (tak jak się wyżyma/skręca jakąś rzecz np. duży ręcznik z wody), oczy mu "latały" góra dół, język miał siny, musiałam go przytulić do siebie i zaczęłam go masować ręką po całym ciele nie wiem czy to masowanie po całym jego ciele pomogło ale przestał się robić sztywny i się uspokoił, trwało to ok 5-8min
Weterynarz był dawał antybiotyk na 48h ale nie rozpoznał choroby
Pojechaliśmy z nim do innego weterynarza to rozpoznał że to mocznica od razu prześwietlenie (wyszło że na prawym boku miał coś - plama) i zaczął dostawać kroplówkę zazwyczaj jedną lub dwie dziennie + coś (glukozę, na oczyszczenie krwi, na apetyt ale czasem chciał i nie chciał jeść) kroplówki go wzmocniły na trochę ale tak czy inaczej nie miał siły chodzić trzeba było go trzymać, pomóc mu wstać chwilę go przytrzymać i dopiero ruszał na siusiu z podtrzymaniem lub bez a w drodze powrotnej na posłanie w połowie drogi musiał usiąść i położyć się i znowu go podnieść i zaprowadzić na posłanie (miał swoje miejsce na siusiu i nigdzie indziej chciał robić), pod koniec było tak że pod siebie robił, o dziwo przedwczoraj zaraz po ostatniej kroplówce i wczoraj zrobił kupkę a dziś nie, nie miał siły głowy podnieść, pić jak chciał trzeba było głowę mu podnieść i przytrzymać.
Leżał na posłaniu, dużo spał, wymiotował codziennie na żółto na początku raz lub dwa w ciągu dnia a później po jedzeniu jak chciał jeść, pił wodę, przestał chodzić, ciężko oddychał (czasami, //było też tak że szybko oddychał i nabierał dużo powietrza), brzucho jak balon wszystko mu się opuściło, pysk w środku - dziąsło, podniebienie - miał lepkie, był odwodniony mimo tego że dużo pił, trudność z przełykaniem i odbijało mu się pustką po wodzie.
Niestety poprawy nie było, mimo kroplówek i dodawanych specyfików do niej,
Szkoda, kochany pies ........
:cry