» Wto cze 04, 2013 21:49
Re: Filozof i reszta futer,wątek ku pokrzepieniu. Cz.4
Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA
oj tam, oj tam. Ja tam gadać nie lubię, teraz lubię głównie spać. Pańcia mówi, że strasznie mocno teraz śpię, rano już nawet mnie nie budzi na siusiu, dopiero z pańciem na spacerek idę. Więc niech sobie pańcia filozofuje sama.
"Rok 2013 to był dziwny rok..." :>
Nie, to nie ten cytat*, niech mi tu pańcia nie kombinuje, dobra? Muszę rzec, że ten rok to faktycznie jakoś pańci nie lubi. Co i raz pańcia ma przygody z gatunku "zderzenie czołowe z chamstwem " Jak wiadomo, zazwyczaj chamstwo nawet nie zauważa, że sobie błotnik zarysowało, a pańcia jakiś czas nadaje się tylko do zezłomowania. To taka przenośnia, ofkors, sam wymyśliłem, w końcu jestem filozofem, c'ne?
A jak nie chamstwo, to idiotyczne, utrudniające życie przygody, na przykład zgubienie WKM.
Dziś błysnęło pańci maleńkie światełko w tunelu depresji - jestem coraz bardziej refleksyjny, ciotki doceniają...? - albowiem udała się do siedziby ZTM wyrobić sobie kolejną kartę miejską.
Sympatyczny młodzieniec w okienku poprosił o dowód, zdjęcie i 13,20 zł.
Oczywiście pańcia teoretycznie była na to przygotowana, ponieważ wcześniej rozsądnie sprawdziła to na stronie ZTM. Wyciągnęła zatem zdjęcie, portfel i sięgnęła po dowód.
No cóż, jakby nie było.
Pańcia przeprosiła sympatycznego młodzieńca, usiadła na ławce obok i zaczęła systematycznie wyciągać wszystko z torebki.
Jeśli ciotki czytują książki pani Chmielewskiej, to mniej więcej wiedzą, co kobieta może zmieścić w torebce. Pańcia, która raczej nie może dźwigać, a czasem musi zrobić zakupy, jest tu chlubnym wyjątkiem. Nie nosi w torebce siekierki, piwa w puszkach, otwieracza do piwa w butelkach, kolekcji kamieni, zdjęć rentgenowskich cycków, praktycznego śrubokręta, scyzoryka z korkociągiem, tubek z kremami do rąk i innych części ciała, puderniczki, zmywacza do lakieru, albumu ze zdjęciami dzieciątek w niemowlęctwie i innych podobnych utensyliów. Za to nosi stosy papierów, poupychanych w sporej kosmetyczce, głównie wyników badań, których trochę się przez ostatnie dziesięć lat nazbierało, a które pańcia ciągle zamierza starannie złożyć do teczki z napisem "Mia zdrowie"
Kiedy już wszystkie papiery z kosmetyczki, tudzież papiery z portfela zasłały ławkę, pańcia zastygła niczym posąg, rozmyślając właśnie bardzo filozoficznie na temat "jakże przesrane mam życie w tym roku". Ponieważ nie doszła do żadnych pocieszających wniosków, zmieniła kierunek rozmyślań i niczym Sherlock we własnej osobie, metodą dedukcji doszła do tego, że dowód ma w torbie z rzeczami na basen, ponieważ właśnie w drodze na basen była na poczcie odebrać awizo.
To było pierwsze światełko, bo skoro w torbie, to chyba jednak nie jest zgubiony. Nie mniej jednak, trzeba będzie przyjechać tutaj jeszcze raz.
Jednakowoż w tym momencie ukazało się drugie światełko. Sympatyczny młodzieniec, który obserwował pańcię z życzliwym rozbawieniem, pokiwał na nią i zapytał o jakikolwiek dokument ze zdjęciem i peselem. Pańcia nie miała przy sobie niestety paszportu, ale za to miała prawo jazdy. Co prawda nieważne od czterech lat, ale młodzieniec machnął ręką i raz dwa wyrobił na to nieważne prawo jazdy nową kartę. Niestety, jak pod górkę, to pod górkę, bo w systemie karta była pusta. Pańcia omdlewającym głosem zapewniła, że to niemożliwe, bo w sobotę nawet ją w eskaemce sprawdzali. Młodzieniec zmarszczył czoło i zapytał, czy może ładowana w automacie. Owszem. Wtedy sympatyczny młodzieniec zrobił zdaje się restart całego systemu, zmuszając jakieś raporty do ostatecznego spłynięcia i jeszcze pańcię przepraszał, że tak długo trzeba czekać. Pańcia oczywiście zapewniła, że dla stu złotych to ona tu chętnie postoi, bo to jej i tak niezła godzinówka wypadnie.
Co miało spłynąć, to spłynęło, młodzieniec starą kartę unieważnił, nową aktywował, pańcia podpisała się pięć razy, podziękowała wylewnie i podniesiona odrobinę na duchu udała się na peron.
Tam skonstatowała, że pociąg ma dopiero za 20 minut i właśnie ogłaszają, że spóźniony o kolejne dziesięć...
Podsumowując - jedno się uda, pięć się pieprzy.
Pańcia teraz domaga się ode mnie jakiś wniosków, najlepiej konstruktywnych. Naradzamy się z Celiną nad odczynieniem uroków.
* Wiadomo skąd.