Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Czw gru 08, 2011 21:32 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Dotarł, dotarł, tylko ja dziś basen mam. Fistaszek to stary wyjadacz. :mrgreen:
Zdążył skumać, gdzie najlepsza miejscówka, poszedł z Teżetem i resztą psów na spacer (pełny dystans!), wszedł na górę bez problemów, odwarknął Leonowi, który jako jedyny w ogóle się zainteresował nowym pensjonariuszem (zainteresował negatywnie), popił wody, pojadł swoich chrupek, koty olał (z wzajemnością) a teraz leży pod krzesłem przy kompie. Muszę kupić kolejne posłanko, tym razem na górę, bo na łóżko się nie kwapi.
Na razie. :mrgreen:
Pozwolą ciocie, że zanim zgram zdjęcia z aparatu, wywieszę kostium i założę ciepłą piżamkę...

Teżet - ale trzeciej smyczy nie uciągnę!
Meg - tydzień, dwa, i Fistaszek będzie biegał luzem z Gabunią, spox.
Teżet - tylko na razie proponuję go nie przyuczać do okienka. Przecież on przelezie do sąsiadów przez szczebelki w ich płocie, albo przez szczebelki bramy i nawet brzucha nie będzie musiał wciągać. (przygląda się Fistaszkowi przez chwilę)
...- bo nie ma czego...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 08, 2011 23:02 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Dziś na szybko głównie fotki, rozpiszę się pojutrze, bo jutro mam harcerskie mikołajki i nie sądzę, bym wróciła do domu w stanie.... no w stanie. Lub odwrotnie, właśnie wrócę w stanie. :D
Jednakowoż przede wszystkim muszę gorąco podziękować Ani, która aktualnie każdą wolną chwilę poświęca na złapanie cholernie przebiegłego kocura i całe noce spędza z podbierakiem w garści, a mimo to znalazła czas, by służyć mi transportem po Fistaszka. Dzięki temu Teżet nawet nie miauknął. :twisted:
Dziękuję też Morisowej, która zaoszczędziła mi stresu i załatwiła adopcję po prostu błyskawicznie.
Dzięki temu spokojnie zdążyłyśmy podjechać z Fistaszkiem do weta po recepty i na pobieżny przegląd serwisowy.
Mamy trzy proszki do łykania codziennie, ale z odrobiną puszki wchodzą bezkolizyjnie. Obawiam się jednakowoż, że przerzucimy się na paszteciki jednodzienne, które będą służyć wyłącznie podawaniu proszków, bowiem cena puszeczki RC Intestinal jest odrobinę zabójcza, a trudno ją otwartą trzymać kilka dni.
Dobra, dotarliśmy... Leonowi od razu się Fistaszek nie spodobał, ale natychmiastową próbę zeżarcia intruza Teżet udaremnił z właściwym sobie refleksem. Następnie miał tradycyjny wykład umoralniający Leona, zaczynający się od: "czyś ty zdurniał, chłopie...?" Leon wysłuchał, przyjął do wiadomości, po czym postanowił Fistaszka dla odmiany zgwałcić. I ta próba została szczęśliwie udaremniona, Fistaszek obejrzał parter, popił wody i pomaszerował prościutko na ostatnie wolne, a wygodne miejsce do leżenia.
Obrazek

Gabunia była z lekka obrażona, obwąchała Nowego z udawaną obojętnością.
Obrazek

Kartofel, jak zawsze zajęty biciem rekordów w chodzie dookoła, ledwo zauważył, że stan pogłowia się zwiększył. Nie wyglądał, jakby go to w ogóle obeszło.
Obrazek

Koty wykazały całkowite désintéressement. Przyjazny Futrzak, który co wieczór się układa na tym fotelu w oczekiwaniu, aż pańcio skończy stukać w laptopa i będzie można się na nim uwalić, absolutnie nie zamierzał zmieniać obyczajów z powodu jakiegoś tam nowego.
Obrazek

Filozof nie był do końca pewien, czy obwąchanie tego czegoś jest bezpieczne i potrzebował pańciowego wsparcia.
Obrazek

Fistaszek mógłby robić w modelingu... :strach:
Obrazek

Dopiero przy nim widzę, że po operacji Gabuni się mocno przytyło! Pewnie dlatego za nic nie chciała dać sobie zrobić tej kompromitującej fotki!
Obrazek

Potem Fistaszek jeszcze zbadał poduszkę Kartofla...
Obrazek

Teraz Gabunia śpi na łóżku a Fistaszkowi zrobiłam prowizoryczne posłanko przy kompie, między deską do prasowania a szafką z drukarką.
Obrazek
Wysikamy się jeszcze i idziemy już spać...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 0:04 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Po obejrzeniu trzech pierwszych fotek pomyślałam, że obrobiłaś FiStaszka w Photoshopie, ale zdjęcie 'z lotu ptaka' pokazuje całą prawdę, znaczy -całą rozpacz! -Szkielecik z sierścią wytartą na żebrach (powinien chyba leżeć na materacu p/odleżynowym)! :strach:
On ma w talii -nomem omen- 'fi' 60?? Chyba więcej nie ma... Nie ma brzucha, żadnych trzewi, jest tylko główka, wystające żebra i chudziutkie nóżki. Wet nie bardzo wiedział gdzie (w co?) wbić igłę...
Ale jest bardzo grzeczny, świetnie jeździ samochodem, jest b.ciekawy wszystkiego i bardzo chce żyć!
I wbrew pozorom ma wilczy apetyt. :roll: (kiedy Meg załatwiała formalności, ja nadzorowałam FiStaszka, a głodna psina wspięła się w biurze schroniska na stertę darów i wylosowała dla siebie worek karmy. zaradny chłopak! niestety musiałam mu tę zdobycz odebrać... :? ).
A..., no i jest b.kulturalnym psem. -Meg po wizycie u weta poszła wykupić leki w aptece, a ja zabrałam wonnego schroniskiem psa do...galerii :mrgreen:
Prawda jest taka, że mimo ciemności na dworze chciałam zejść ludziom z oczu, w obawie, że ktoś przytomny wezwie odpowiednie służby, aby odebrały mi zagłodzonego psa...

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa


Post » Pt gru 09, 2011 8:52 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Tradycyjnie już przekroczenie progu schroniska odbiera mi jasność umysłu, paraliżuje, poraża członki, ale teraz pomyślałam, że może szkoda, iż nie odważyłam się wyciągnąć z samochodu aparatu fotograficznego i cyknąć parę fotek...

Najbardziej żal mi scenki rodzajowej, którą teraz mogę tylko opowiedzieć.
Otóż, kiedy trzymałam na smyczy Fistaszka i tak sobie staliśmy w biurze schroniska, w sąsiednim korytarzu (strefie dyrektorskiej) podeszły do szyby psy dyrektor. Szyba w drzwiach była 'oszroniona' specjalną folią, którą jednak na dole psy wydrapały i wyglądały na obcy im świat.
Po jednej stronie szyby stał 'oświęcimski' szkielecik- nasz Fistaszek, a po drugiej tłoczyły się dyrektorskie spasione ratlerki. Wyglądały karykaturalnie -jak pluskwy (sorry za skojarzenie!) -takie obżarte, opite kluchy na rachitycznych nóżkach. Kompletnie różne losy zwierząt, różne światy. Dzieliła je tylko szyba... :|

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 9:13 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Smutne :(
Los Fistaszkowy się jednak odmienił i trafił do świata - tego lepszego. Biednie strasznie wygląda, ale Megana szybko pomoże mu powiększyć rozmiar :ok:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pt gru 09, 2011 9:42 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Boszzz, jaki ten Fistaszek chudziutki...
Diabli mnie biorą, jak pomyślę ile takich zwierzaków jest w schroniskach. I niby mają dach nad głową. są bezpieczne, ale ...

Megana, chapeau bas !

Czekam na kolejne fotki szczęśliwego Fistaszka.
Ostatnio edytowano Pt gru 09, 2011 11:46 przez Wima, łącznie edytowano 1 raz

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 09, 2011 9:44 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Dopiero widok "z góry" pokazał cały rozmiar Fi-Staszka :conf:
Kciuki za szybkie nadrobienie ciałka.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Pt gru 09, 2011 10:14 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Nie to, żebym miała jakieś specjalnie ciepłe odczucia, ale u p. dyrektor tych ratlerkowatych jest sporo - tak myślę, że liczba podchodzi pod 20. I są to niemal same pieski powyżej 8-10 roku życia, staruszki, siwiutkie, często z chorobami serca, bez jednej łapki czy oczka...

A mogłoby nie być żadnego.

Po prostu w tak dużym miejscu ciężko zwrócić uwagę na wszystkie potrzeby.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 11:43 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Ależ ja nie czynię wyrzutów dyrektor schroniska z powodu jej preferencji, ani tym bardziej nie zarzucam żadnych zaniedbań! Boże broń! Niech ma stado ratlerków! Ja nie wnikam czy dyrektor 'kolekcjonuje' ratlerki rozmnażając je (w co mocno wątpię), czy też -z powodu sympatii dla rasy- przygarnia te po przejściach.

Chodziło mi o coś innego -o ten reporterski kadr (zdjęcie do World Press Photo ;)), uchwycenie nieprawdopodobnie wymownej i smutnej sceny, o ten jaskrawy kontrast, który nie potrzebuje żadnego dodatkowego komentarza, o moment, sytuację, która pokazuje prawdę o takim miejscu jak schronisko w zestawieniu z sytuacją zwierzaka, który znajduje się po -umownej- drugiej stronie drzwi, który ma już 'swojego' człowieka...

Nie sądziłam, że muszę tłumaczyć opis tej sceny. :roll:
Oczywiście, Fistaszek wychodził ze schronu (a nie był do niego przyjmowany), być może któryś z tych ratlerków (albo nawet wszystkie) też kiedyś stały wystraszone, zabiedzone po fistaszkowej (=schroniskowej) stronie drzwi. Ale pokonanie tej bariery uczyniło ich życie bezpiecznym, mają świadomość przynależności do konkretnego człowieka i teraz cierpią już tylko z powodu...przeżarcia! :twisted: Sorry, musiałam wbić szpileczkę zapasionym ratlerkom :wink:
I mam nadzieję, że Fistaszek też obłoży się sadełkiem :wink:
Aha, skoro wszystko muszę wyłuszczać 'padrobno', to dodam, że Fistaszek NIE BYŁ W SCHRONISKU GŁODZONY, a jego stan/wygląd wynika z przewlekłego zapalenia jelit i chronicznej biegunki.

Gdybym zrobiła zdjęcie psów stojących po obu stronach szyby, to byłoby megawzruszające i ... przerysowane, bo znamy dalszy los Fistaszka. Wyszedł ze schronu.
Ale zdjęcia kotów na tle zamknietych okienek piwnicznych z prośbą o ich otwieranie/pomoc w przetrwaniu zimy też być może są robione pod domami, gdzie każde następne okienko stoi otworem, ale dla lepszej wymowy tak się kadruje zdjęcia...

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 12:03 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

annafreesprit pisze: Niech ma stado ratlerków! Ja nie wnikam czy dyrektor 'kolekcjonuje' ratlerki rozmnażając je (w co mocno wątpię), czy też -z powodu sympatii dla rasy- przygarnia te po przejściach.

Raczej kolekcjonuje, one w większości posterylizowane (co zapewne się też przyczynia do tuszy).
Tylko ja tam kojarzę bardziej jamniki niż ratlerki, przynajmniej jeśli chodzi o te spasione kluchy:
http://i683.photobucket.com/albums/vv19 ... ie0162.jpg
Jak widać jedyny ratlerkopodobny jest raczej szczupły.

Ale zdjęcia kotów na tle zamknietych okienek piwnicznych z prośbą o ich otwieranie/pomoc w przetrwaniu zimy też być może są robione pod domami, gdzie każde następne okienko stoi otworem, ale dla lepszej wymowy tak się kadruje zdjęcia...

Ja się spodziewam, że do zrobienia takiego zdjecia to najlepiej zamknąć okienko, które właśnie normalnie jest otwarte. Przyjdzie kot, zdziwi się, powgapia w nagle zamknięte okno i pięknie zapozuje. A po skończonej sesji okno można na powrót otworzyć.
Do roli biednego porzuconego na torach pieska w kampanii TOZ pozowała rodowodowa, szkolona, zadbana i w ogóle suka znajomej ;-)


A fistaszek cudny! Chcemy więcej :D

Apsa

 
Posty: 1030
Od: Wto mar 11, 2008 12:20
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt gru 09, 2011 12:13 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Ojej, ojej.
To teraz sprawozdanie z poranka.
Specjalnie postanowiłam się dziś spóźnić do pracy, co nie znaczy, że mój budzik nie zadzwonił o 5 jak zwykle. Jak szłam spać, fistaszkowe posłanko położyłam przy łóżku, bo psiunio nie chciał spać przy kompie sam. Rankiem jednakowoż posłanko było puste i zanim uruchomiłam zesztywniałe stawy i spadłam na parter, zdążyłam sobie już wyobrazić, że Fistaszek odbadał jak się używa okienka, wylazł, przelazł przez szczebelki w bramie i powędrował w świat. 8O
Na szczęście okazało się, że kocyk z ręcznikiem to dla pieseczka za twarde podłoże i wybrał sobie ponownie fotel fatty, który - jak reklamują - "idealnie dopasowuje się do kształtów" :)
A że kształty Fistaszek ma kościste to faktycznie potrzebuje czegoś super miękkiego. Myślałam, że zdążę wsadzić tosta do tostera, ale Fistaszek zaczął obsikiwać fotel, więc czym prędzej wyszliśmy na spacerek (nie ma to jak spacerek o 5 rano w szlafroku), została poczyniona druga kupa (pierwsza leżała pod schodami) ale nie wiem jaka, bo o tej porze to jeszcze ciemno jest. Jutro zabiorę latarkę.
Chrupy daję Fistaszkowi z ręki, po jednym, bo pożera je z szybkością światła. Mokre też, co ma tę dobrą stronę, że z jedną kulką mokrego zostały pochłonięte wszystkie lekarstwa na raz.
Poszłam potem spać z powrotem, budząc w reszcie psów zdumienie niebotyczne, no bo jak to? A śniadanie gdzie???
A ja muszę opracować logistykę podawania posiłków, by ani Fistaszek nie zeżerał karmy reszty, ani reszta nie zżerała karmy fistaszkowej. A ponieważ Fistaszek biega za mną krok w krok, łatwe to nie jest i na razie potrzebuję pomocy drugiej osoby. Niestety, o piątej rano ani Teżet, ani dzieciątko nie działają. Nie działali też o ósmej, jak wychodziłam, więc tylko udało mi się nakarmić kartofla, zamykając go na czas komsumpcji w łazience.
Przed chwilą dzwoniło dziecko, że Fistaszek siedzi u niego w pokoju i marudzi. Kazałam mu dać 10 chrupów i wyprowadzić na spacer...

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 15:39 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Tylko ja tam kojarzę bardziej jamniki niż ratlerki, przynajmniej jeśli chodzi o te spasione kluchy:
http://i683.photobucket.com/albums/vv19 ... ie0162.jpg
Jak widać jedyny ratlerkopodobny jest raczej szczupły.

Fakt, jeden jamnik przewinął się w kadrze, ale szybko poszedł, a właściwie odpełzł (zważywszy na jego tuszę). Reszta gapiów -trwale przyklejonych do szyby- to były upasione ratlerki.

Meg, a może ekonomiczniej kupować kocie saszetki Intestinal? Tylko trzeba porównać skład.

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 11, 2011 22:48 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Pańcia kazała powiedzieć, że ma kłopot z Kartoflem, że ten Nowy wcale nie tyje, lekarstwa grzecznie bierze, a ja jestem zboczony. I że pańcio wyjeżdża, a ona boi się ze mną zostać sama.
Zeszłej nocy spała na dole z Kartoflem a ja wcale jej nie napadłem, o. Pomówienia jakieś, ja po prostu muszę bronić swojej pańci przez wszystkimi jajkowcami. A jak ją skomsumuję to już na pewno będzie moja, nie?
To mówiłem ja, Leon.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 11, 2011 23:41 Re: Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu serc part II

Kłopoty to nasza specjalność :?

Mnie nikt nie zjada, ale moje futra niechybnie wpędzą mnie do grobu...
Właśnie wróciłam do stolicy, tylko po to, żeby wytrząsnąć z transporterów moje maminsynki i jutro -skoro świt- gnać z powrotem na wieś do zamkniętych w domu chorych wsiowych kocurów :strach:
Nie wiem co im dolega, ale to nie moje koty... Moje były radosne, błyszczące, tłuściutkie..., a teraz zastałam połówki moich kotów, górę nietkniętego żarcia, włos może i błyszczący, ale zwichrzony, zero apetytu, nie piły, nie sikały, spały 16 godzin ciurkiem i nic ich nie interesowało... Oczywiście można zapomnieć o jakichkolwiek badaniach w weekend.
Jakby tego było mało zapomniałam zabrać z W-wy moją komórkę, w której mam tysiąc kontaktów do weterynarzy, w ogóle wszystkie mądrości mam w tej komórce. Więc zamiast wykonać prosty telefon, ja jeździłam po radę 40 km do już wcześniej rozpoznanych wetów. Odradzili dodatkowy stres i zabranie teraz kotów, bo objawy choroby i efekt stersu związanego z przeprowadzką skumulowałyby się. Jeśli nie będzie innego rozwiązania, to je zabiorę, ale mam nadzieję, że one już wychodzą z choroby (oby! oby!) i że ich stan się nie pogorszy. W każdym razie zamknęłam je w nagrzanym domu, życzyłam spokojnej nocy i obiecałam wrócić rano. Dzisiaj już wyglądały trochę lepiej niż wczoraj, wychodziły z domu. Muki nawet upolował mysz i ją zjadł (zwykle myszy służą mu wyłącznie do zabawy).
Mam również nadzieję, że moje maminsynki nie podłapały od nich żadnej francy... :|

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości