No właśnie a propos.
Macie może jakieś chitre sposoby na zakłaczone kocyki, polarki, posłanka? Żeby nie zapychały pralki, po pierwsze.
Po drugie, mimo, że owe posłanka piorę oczywiście solo, Teżet z pewną irytacją usiłuje odkłaczyć ulubione dżinsy, a przy koszulach do garnituru dostaje irytacji jeszcze większej. A jak wyciąga włosy z za przeproszeniem gaci, to zaczyna wyjeżdżać z żądaniem, by jego rzeczy prać osobno. Tłumaczę mu, że nie ma aż tylu gaci, by wypełnić pralkę, no same wiecie jak jest. Poza tym, nawet jakbym prała jego rzeczy osobno, to chyba faktycznie tylko w układzie, że same gacie, bo już skarpetki też ma zakłaczone, swoje polary, swoje sweterki traktorzysty, moje polary... to co, mam prać naprawdę wszystko osobno?...
Od razu mówię, że trzepanie, nawet o sosnę, nic nie daje. Kocyk kartofla jest tak obsierściony, że słowo daję, boję się go do pralki włożyć...
Czy te pralki Beko, co się reklamują że maja system odkłaczający, to faktycznie jakoś działają? I na czym to polega, ten system? Bo moja pralka, kupiona 10 lat temu, kiedy w domu jeszcze były dzieci, bardzo pojemna, na 6 kg prania! zmierza ku zakończeniu kariery i zaczynam rozmyślać nad nową. Może tym razem mniejszą jednak. W sensie pojemność.
Nie, żeby na same gacie Teżeta, bez przesady.
Pomoc dajcie mi rodacy, bo jestem bałwan...!
