To tylko pozory są ! Zołza z niej straszna - a jeszcze mamy przed sobą trochę zastrzyków

Na szczęście jakimś cudem odkopałam stary pomysł na kłucie jeży (do tej pory nie był potrzebny) i jakoś to idzie.
Nie wiem czy pisałam, ale mama u nas zimuje, co daje nam lepszy ogląd sytuacji. W związku z tym donoszę, że Buraś jest

W dzień wysiaduje na parapecie zewnętrznym i zagląda do domu

Ale jeszcze nie będziemy go łapać, bo pracy nadal huk. No i klatkę trzeba byłoby jakoś skombinować. A może z czasem da się zabrać bez problemu. Chociaż biorąc pod uwagę Meganowe przejścia z wyjazdem do weta ... coraz słabiej widzę to "bez problemu"
