Dziś Czaruś/Pazurek/Ząbek/Wampirek poszedł na całość. Skonana jestem po weekendzie, więc na chwilę przysiadłam u Sówek na starym stołku. Pazurek wskoczył mi na kolana i miział się jak szalony, choć delikatny nie był. A jak wychodziłam, to rzucił się na moją nogę z pazurami i zębami, rozumiem, że to była subtelna sugestia, bym nie opuszczała koteczka, tylko miziała dalej. Pazurek nudzi się i zaczyna awanturować coraz częściej. Sara jest dużo spokojniejsza. W czwartek biorę wolne i wypuszczam Sówki na pokoje. Okienka nie znają, więc na dwór nie pójdą, a muszą się zacząć zapoznawać z resztą domu. Same wycieczki do sypialni to dla Pazurka już za mało.
A teraz pozwolę sobie skopiować własną relację z innego forum.
Mamy już 2013 i po prostu muszę się podzielić swoimi przeżyciami. Otóż okolice "mojego" wielkiego krzaczora głogu w tym roku zostały opanowane przez stado dzików. Ogłoszenia, ostrzeżenia, zresztą mąż mojej przyjaciółki, która tam mieszka, dziki pod blokiem widział osobiście. Cóż, uznałam, że nie jest to rok głogowy, z dzikami biła się nie będę, trudno.
Jednakowoż wczoraj zwizytowałam przyjaciółkę i jak już oplotkowałyśmy wszystkich, przyjaciółka ze straceńczą odwagą zaproponowała wyprawę na dziki. Znaczy, na głóg. W charakterze obrony zabrałyśmy 14letnią onkę, dziecię nieletnie zostawiając w domu, coby ewentualnie po pomoc zadzwoniło, jakbyśmy nie wróciły.
Jeny, poryte wszystko, jakby ktoś gigantyczną broną i smokami bronował.

To się podobno nazywa buchtowanie, no to pobuchtowane było elegancko. Co jakaś ptica w krzakach furknęła, przysiadałyśmy ze strachu, ale dopadłyśmy krzaka i mówię Wam - serce mi by pękło, gdybym tego głogu nie zerwała. Tak dojrzałego to jeszcze nie widziałam, pewnie dlatego, że zazwyczaj zrywałyśmy wcześniej. Rwałyśmy w szalonym pośpiechu, rozglądając się nerwowo dookoła i zerkając na psa, który jakoś się nie kwapił do buszowania po okolicy, tylko leżał obok. Jak z krzaków wylazła para kaczek, dostałyśmy zawału i nie wiem jeszcze, ile tego udało nam się zebrać, bo do domu dotarłam późno a teraz w pracy siedzę, ale w tym roku więcej tam nie idę, trudno...:ysz:
PS- czyściłam go całe popołudnie i wieczór, wyszło 5,5 kg, wyrwanego dzikom z ryjków.

Dorzucę trochę caniny i na 20 litrów będzie.