Aia pisze:Wiesz nawet nie chodzi o to by mieć mniej i stać się ascetą, bo nie widzę powodów dla których człowiek całe życie powinien sobie odmawiać, powodu do dumy w tym nie widzę, tylko tak szczerze się zastanowić, jaki jest Twój limit, by czuć się szczęśliwym i spełniony. I bardzo podobało mi się to stwierdzenie Wellman "Mam, więcej nie potrzebuję, resztą mogę się podzielić". To jest sztuka dojść do takiego wniosku, bo trudno się zatrzymać w chęci posiadania.
Ale z drugiej strony może tak jest, że jak ktos musi mieć więcej i więcej to też z czegos wynika i ten efekt chęci posiadania jest tylko objawem, a nie chorobą... może cos tym sobie zapełniają w życiu, nie wiem... po prostu wydaje mi się, że takie niuanse ludzkiej psychiki są bardzo zawiłe i nigdy nie wiemy, co tak naprawdę się w czyjejs głowie dzieje, że postępuje w pewien sposób.
Ale oczywiscie, że docenienie tego co się ma jest bardzo ważne, nie tylko finansowo. Żeby się skupić na tym co dobre, nie gonić ciągle za wiatrakami tylko docenić to co się już ma i cieszyć się tym. Czytałam kiedys, że jedną ze szczęsliwszych nacji są Duńczycy, którzy raz, że mają dobry poziom życia, ale dwa, że nie chcą mieć więcej niż mają. Nie wiem ile w tym prawdy a propos Duńczyków, ale to chyba własnie taki przepis na dobre życie o jakim mówisz.
Aia pisze:Kasiu, chciałabym byś jak najprędzej poczuła ten komfort, jaki daje bezpieczeństwo, by nie zamartwiać się o jutro. Może jakiś radca finansowy by znalazł jakieś rozwiązanie?
Myslę, że tak jak jest to już jest optimum niestety na tę chwilę. Jedyne co by nam naprawdę pomogło, to gdybym ja poszła do normalnej pracy, ze stałą pensją. Ale ja nie jestem w stanie pracować na pełny etat, a na niepełny to w sumie by było podobnie jak teraz, jedynie miałabym bardziej regularne wypłaty, ale ich wielkosć by się nie zmienila (i już nawet nie chce mi się pisac o tym jak swiadomosć tej mojej bezużytecznosci wpływa na moje samopoczucie i samoocenę...).
No generalnie i tak życie tutaj daje nam jakiekolwiek widoki na wyjscie kiedys z sytuacji w jakiej jestesmy. Tak naprawdę nie powinnismy mieć kotów, byłoby to jakies odciążenie, ale... nie wyobrażam sobie pozbawić się jakiejkolwiek radosci w życiu, cos dobrego musi w nim być, żeby w ogóle był sens wstawać, a koty dla mnie są własnie tym czyms dobrym.