Skrzynki miałam w zanadrzu

I je musiałam przed malowaniem obrobić, a wtedy nie trudno o kontuzje i urazy, szczególnie jeśli się nie posiada warsztatu z prawdziwego zdarzenia, tylko tnie na kolanie

Ale się goję i dziś już ręce zdatne do użytku

Jeszcze dwa machnięcia pędzla i będą skończone

A znalazły swoje przeznaczenie, jako szafeczka pod kwiatki

W razie potrzeby, w każdej chwili będę mogły się przeistoczyć w coś innego
