Nie, nie pojechały. Straciłam tylko kupę kasy na telefony w związku z organizacją transportu, musiałam odwołać też opiekunkę do dziecka. Myślę, że brakło tutaj odrobiny dobrej woli. Wszystko było zorganizowane, nawet załatwiłam człowieka, który jeże przetrzymałby w Warszawie, co prawda nie wiadomo jak długo, bo osoba, do której miały jechać się nie określiła kiedy je odbierze. Po czym dostałam informację, że mam sobie znaleźć kogoś innego, kto je ode mnie odbierze. Więc szukam kogoś z widną piwnicą. W końcu nie pracuję, mam na utrzymaniu niepełnosprawne dziecko i 4 jeże w różnych stadiach choroby. A leczenie i karma kosztują. I tak się zastanawiam czy cieszyć się, ze uratowałam cztery życia, czy nie

Są cztery jeżynki. Nela, która trafiła do mnie jak miała 150 gram, leczona, ma okresowy kaszel, pewnie nawrót pasożytów płucnych. Będzie odrobaczona kolejny raz. Poparzone Emma, która skończyła antybiotyk, zaczęła przybierać na wadze. Zwymiotowała kilka kilkucentymetrowych glist. Też musi mieć powtórkę odrobaczenia. Kilka razy. Kiri miała 439 gram, była tak głodna, że przyssała się do kości, na której nie było nawet odrobiny mięsa, odwodnia (mocz brunatny). Zaliczyła mały kryzys, dostała leki. Jest w trakcie obserwacji. Flegma leczone zapalenie górnych i dolnych dróg oddechowych, kolejnym antybiotykiem.
Jakby ktoś miał widne pomieszczenie, w którym panuje temperatura 10-16 stopni, nie mniej niż 8 stopni, w którym można zrobić zagródkę. Nie wiadomo czy jeże wejdą w stan hibernacji. Szukam jeszcze informacji o śpiączce wątrobowej po podawaniu antybiotyków przed stanem hibernacji. Jeż się może nie wybudzić. Jakby ktoś chciał przezimować jeżyka. Proszę o info na pw. Tylko poważne i przemyślane oferty.