Megana pisze:Zdezorientowanym cioteczkom, które nie wiedzą o co kaman, wyjaśniam, że niejaka koleżanka kamari przybyła z dalekich Siedlec i zarządziła mini zlocik nawiedzonych kociar.
W lokalu wytwornem.![]()
I oczywiście było dużo opowieści różnej treści. Mrożące krew w żyłach o spadkobiercach. Ezoteryczne o jasnowidzach. Dydaktyczne o niereformowalnych właścicielach. Z wyższych sfer o przeprowadzkach w apartamenta. Romantyczne o porannych spacerach w nocnej koszuli - z nagłym suspensem w postaci złamanej ręki, a wszystko przez młodego sąsiada i wiaderko.
I - oczywiście -
ROZMOWY NA
eeee... GŁOWY
Meg (prowincjuszka, bywalczyni raczej pubów ze spożyciem alkoholu, a nie herbatki, nalewa wrzątek do filiżanki) - dziwne teraz te torebki jakieś...
Bianka (oblatana światowo i jeszcze całkiem trzeźwa) - a tego nie trzeba wsadzić do tego no... no, do tego imbirka...?
Reszta koleżeństwa (wytrzeszcza oczy) - ....
...
...
![]()
![]()
![]()
![]()
Meg (entuzjastycznie) - Tak! Tak! Imbirka, imbirka!
Ogłaszamy uroczyście, że nie macie już imbryczków w kuchni. Macie imbirki!
Przepraszam, ale musiałam to zacytować .........uśmiałam się do łez.....



Maganko



