Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu. Zazwyczaj.

I banerek niech ktoś...

Kurcze, jaki piekny psiur

Żesz mać.
Martyna, jesteś do zabicia, wiesz?
Napomykałam o malutkim, co się w okienko zmieści i na co Leon warczeć nie będzie. Leon ma jajka, przypominam i jest cholernym dominantem. Ślepego nie atakuje nadmiernie, bo ślepy to ostatecznie inwalida i ma dla niego pewne względy, ale jak by się spotkał z Mironem to nie wiem.
Biuro od nowego roku zostaje zburzone, że Mirona na mróz do boksu trzeba...? <zgryźliwie>

PS - doczytałam na fb, że jakaś szansa dla Mirona jest, to może i ciotka Martyna ujdzie z życiem...

PS2 - Ciotka, nie obrażaj się! Po tych niusach ze schronu w Glinnie trochę jestem nerwowa i jakby straciłam umiejętność dystansowania się. Bezradność jest straszna.

Się nie obrażam, zrobiłam to z pełną odpowiedzialnością, że mogę zostać zdekapitowana :oops:

Szalony Kot pisze:Się nie obrażam, zrobiłam to z pełną odpowiedzialnością, że mogę zostać zdekapitowana

Dekapitować to ja potrafię tylko żaby. Spinaczem.

TEATRZYK GERIATRZYK
PRZEDSTAWIA!
Sztukę pt "O niepotrzebności niczego"

Fajne posłanko ten tam Mikołaj mi przyniósł...
Porządne, moczokotoodporne, bo ze sztucznej skóry jakowejś... a i sierść się gorzej trzyma...

Zgadza się, całkiem niezłe. Może trochę dla mnie za małe, ale ujdzie.

...
...
...
...
Taaaak.
Tak.
Pytanie tylko brzmi:
Właściwie, po co nam posłanka...?

Kiedy można się uwalić:
a - pod kuchenką
b - pod zmywarką
c - pod zlewem.

A wszystko, żeby pańci było wygodniej:
a - gotować i piec
b- ładować zmywarkę
c - zmywać resztę.

...właśnie... :roll:

Dekapitować to ja potrafię tylko żaby. Spinaczem.

CO im robisz??

Teraz na szczęście już nie muszę nic. Teraz płazy w tym kraju są pod ochroną i nikt już nie używa żab na ćwiczenia. Ale kiedyś były takowe, dla studentów drugiego roku. Obcinało się głowy żabom i przynajmniej jedną dekapitowało. Czyli dodatkowo trzeba było zniszczyć rdzeń kręgowy, dłubiąc rozłożonym spinaczem w żabim kręgosłupie. Inaczej taka żaba bez głowy potrafiła skakać.
Zresztą, jak się odrąbie głowę kurze to kura też jeszcze jakiś czas potem biega, pewnie widziałyście to na filmach.
Szczęśliwie to już przeszłość.
W każdym razie, wolałam te głowy obcinać sama, niż powierzać to studentom, bowiem byłam przynajmniej pewna, że żaba ginie w ułamku sekundy. Nie uwierzycie, jakie się trafiały histeryczne studentki. Nie wiem, po cholerę szły na biologię, skoro dostawały spazmów, jak musiały dotknąć węża...

Ochrona ochroną, a palanty i tak pewnie zabijają na zasadzie 'brzydkie i się rusza'

Dotknąć mogę wszystkiego i każdego, ale zabić kogokolwiek... nie ma takich racji, ani celów, ani powodów...

Ja zabijam. :oops:

Latające i łażące na kilku nogach robactwo, które mi w domu się pojawi, a Tygrys nie jest zainteresowany polowaniem.
Nie cierpię i się brzydzę, a dużych, włochatych pająków to nawet boję.
Jakby mi się karaluchy, pluskwy albo inne paskudy zagnieździły, to bym zabijała na wszelkie dostępne sposoby.
W tym zakresie moja miłość do zwierząt nie istnieje, a owady "zewnętrzne" toleruję jako element łańcucha pokarmowego dla ptaków.
I brzuszkowe robale kocie i psie - jak jest potrzeba - to też tłukę z wielkim zacięciem i z wytłuczenia jestem zadowolona.

Megana pisze:Pytanie tylko brzmi:
Właściwie, po co nam posłanka...?

Najlepsze posłanko to takie, które ma 2 metry długości, odpowiednią szerokość, prześcieradło, kołdrę i poduszki.

Oczywiście, że czasem żeby przeżyć czy choćby normalnie egzystować, trzeba zabić robaki w brzuchach i poza nimi. Żeby się nie namnożyły, nie zjadły nas i naszych podopiecznych, nie rozniosły chorób itd. Nie trzeba ich kochać i hołubić, ale też nie ma potrzeby dodawać do tego nienawiści i zajadłości.
Miałam na myśli świadome, niczemu nie służące zabijanie jak np. testy wszelkiego rodzaju, ale też rozdeptanie robaka na chodniku ... 'bo tak, bo to robak'.

Pozwolę sobie, bo o takie mi chodzi. Sorry, Meg .. Nie będę dalej...

Otworzyła drzwi i miała wrażenie, iż odbija się od zagęszczonej nienawiści. Nawet nie to, żeby były tego jakieś widoczne objawy – może trochę: naderwana firanka, rozdeptany pilot do telewizora na podłodze, takie drobne dowody na przebytą walkę. Ale nienawiść ... promieniowała? z twarzy mężczyzny, który był ... miał być jej oparciem na resztę życia, opoką, skałą... Oprócz nienawiści przejawiał satysfakcję i zdecydowanie, i z tymi niezbędnymi prawdziwemu mężczyźnie cechami, zmiatał na szufelkę zatłuczoną muchę.
- Ach, to tylko mucha się obudziła... - szepnęła i wyszła do sąsiadki.

- Popatrz, mucha – powiedziała sąsiadka z rozanieloną miną, wypuszczając muchę przez otwarte okno – To chyba już wiosna, co nie?

Muchy staram się wypuszczać jak ta sąsiadka

A pająki wyłapywać (żywe!) i wyrzucać za okno. Osy i szerszenie ganiam, żeby raczyły wyfrunąć same. Tylko do komarów nie mam za grosz cierpliwości :roll:

I ogólnie mi źle z tym, że karmię swoje zwierzęta w iluśtam procentach mięsem, choć w unikaniu produktów zwierzęcych jestem dość wybiórcza i niezbyt konsekwentna :roll:

eee...

W ogóle to Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Komary też wypuszczam.. :mrgreen:

Apsa - jeśli Twoimi zwierzętami nie są kury czy inne króliki, to nie ma co , muszą jeść mięso i w dodatku w przeważającym procencie. Takie są. To mięsożercy i cześć. I tak dobrze, że nie trzeba iść samemu na polowanie, albo gada wypuścić nie se upoluje. Sama nie jem mięsa, ale rozumiem, że koty muszą i nie jest to dla mnie problem, choć np bardzo się staram, żeby nie wyrzucać, nie marnować...

I też szczęśliwszego, lepszego wszystkiego już od teraz...

A jak ktoś może - to dobrej zabawy!

Szczęśliwego Nowego Roku :piwa:

Dużo zdrówka, pomyślności i samych radosnych chwil

No niestety, przyroda generalnie jest okrutna i my w tym łańcuchu też czasem musimy wybierać, kto ma przeżyć. Komary albo ja, a ostatnio musiałyśmy wytłuc osy, które zrobiły sobie gniazdo akurat w sypialni kotów wydziałowych. Jak usiłowałam im to wyperswadować, to mnie udziabały. No nie mogłam pozwolić, by podziabały koty.
Się naogladaliśmy z Teżetem ostatnio Nat Geo i powiem wam, że kilka razy musiałam wyjść z pokoju a Teżet autentycznie był wstrząśnięty. Niby wiemy, że natura jest bezwzględna, ale wiedzieć, a widzieć to dwie różne rzeczy. I zaręczam, że na tych filmach nie było pół człowieka.
Inna sprawa, że zwierzęta robią to, co muszą. Człowieka okrucieństwo często po prostu bawi.

I to dopiero jest przerażające.

W naszym lesie prostactwo już zaczyna strzelać. I Gabunia i Fistasz nie odstępują mnie na krok.
Potem już będę musiała siedzieć na dole, by Leon nie wpadł w panikę.
Generalnie uwielbiam fajerwerki, ale na pewno nie w takim miejscu, gdzie mieszkamy... Chyba złożę jakąś petycję do gminy w sprawie zakazu strzelania w lesie... :roll:

Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu. Zazwyczaj.

Kto przegląda forum