A do waszego schroniska na pewno nie przyjadę - pomagam tym, którym warto pomagać.
A tytuł może w końcu zmień, to trochę nie fair zbierać kasę na coś, czego nie było
Erin pisze:Tak, faktycznie - z tobą nie ma sensu dyskutować. Pobłyszcz trochę, pożal się na swój ciężki los.
A do waszego schroniska na pewno nie przyjadę - pomagam tym, którym warto pomagać.
A tytuł może w końcu zmień, to trochę nie fair zbierać kasę na coś, czego nie było
Erin pisze:Bo ty tak chcesz?To dopiero jest żałosność
![]()
Tak na przyszłość - każda tego typu "nieścisłość" będzie zgłasza do Admina.
A ty kłap sobie dalej i czaruj ludzi, pewnie ktoś się nabierze. Niestety
Erin pisze:Argumenty się skończyły i zaczyna się obrażanie?
Oj, nieładnie
Aga_ pisze:"Gwoli ostatecznego wyjaśnienia całej sprawy. Planowana operacja miała dotyczyc jedynie rekonstrukcji guzka kulszowego (spory kawałek kości się odłupał i mial zostać usunięty.)
Kotka była diagnozowana przez trzech weterynarzy. W pierwszej lecznicy nie mogłyśmy jej zostawić , bo nie było takiej możliwości. A i nie było tam aktualnie najważniejszego lekarza. Dlatego kotka wrócila do schroniska. Następnego dnia miała kolejne zastrzyki p. bólowe. Potem pojawiła sie szansa pozostawienia jej w innym gabinecie, gdzie pan doktor bardzo się zaangażował. zatrzymał ja u siebie, zabrał do domu na noc. To on osobiście zawiózł ją do Rzeszowa, do specjalisty, gdzie odkryto nowe, poważne komplikacje. W takiej sytuacji operacja samego guzka okazała się bezsensowna a podjecie się zoperowania kręgosłupa dawało nikłe szanse na wyzdrowienie. Zwłaszcza w warunkach schroniskowych.
Ja wiem, że każdy ma prawo do własnego zdania na ten temat, ale po pierwsze, kotka była pod opieką fachowca i on chyba lepiej potrafił ocenić jej stan zdrowia niż my, wolontariuszki a tym bardziej lepiej, niż grono osób oceniających na odległość.
Dlatego pisanie, ze kotce nie dno żadnych szans jest bardzo nie fair. Zwłaszcza prze kogoś, kto sam nie miał żadnej konkretnej pomocy do zaoferowania ze swojej strony. Długo by tu pisać o warunkach panujących w mieleckim schronisku.
W każdej lecznicy robione były zdjęcia rtg. Starałyśmy się, żeby kotka nie cierpiała, dostawała zastrzyki p.b bólowe i środki hamujące laktację.
Odnośnie bazarku, zainteresowane osoby znają finał sprawy.
Przykre jest to, ze osoba cyniczna, która zabrała tu głos, nie odezwała się tu po to by otrzymać jakiekolwiek wyjaśnienia, ale po to, żeby drążyć temat z zamkniętego wcześniej wątku viewtopic.php?f=13&t=143870 , gdzie nie mogla dać ostatecznego upustu swoim wywodom.
A przecież w razie nieścisłości, rażącego naruszenia regulaminu, czy nadużyciom wystarczy zwyczajnie zgłosić sprawę do administratora. Ale po co, gdy komuś zależy jedynie na podkręcaniu atmosfery."
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości