Strona 1 z 15

Agresja 2-letniej kocicy! Znaleziony nowy domek!!! :)

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 14:48
przez smoczyca3g
Potrzebuję rady w sprawie kotki rasy main coon? Chociaż nie wiem, czy to co zaszło ma jakikolwiek związek z rasą kota…

To ponad 2-letnia niesterylizowana kicia moich sąsiadów (w rodowodzie wpisali jej imię Inez, ale go nie używają). Nie poradziła sobie z pierwszą ciążą, tzn nie urodziła sama, nie zrobiono we właściwym momencie cesarki i kotek (był jeden płód) nie przeżył. Potem były problemy z raną po cesarce, ale po czyszczeniu i odpowiednich lekach wszystko się wygoiło. Niedawno znów ją "zaciążyli". Urodziły się 2 kocięta, z których jedno zmarło w 2 dobie. Jakiś miesiąc po porodzie na klatce schodowej, w której mieszkamy (blok, na wsi) pojawił się bezdomny kociak. Sąsiad mówił mi, że kociak wszedł za nim do ich mieszkania. Kocica na widok obcego kota dostała szału. Nie pomogło szybkie usunięcie kociaka z mieszkania. Kocica bardzo poturbowała sąsiada (skoczyła mu na głowę i strasznie ją podrapała, także okolice oczu...), skakała po meblach, ponoć poleciały talerze. Zaatakowała też swoje własne kocię. W końcu udało się zamknąć kotkę w pokoju. Po kilku godzinach, gdy wyglądało na to, że się uspokoiła sąsiedzi wypuścili ją z pokoju. Niestety znów zaatakowała sąsiada i swoje kocię. Wtedy sąsiad ubrany w zimową kurtkę, czapkę i gogle narciarskie złapał ją i wyniósł na balkon. Kocica wczepiła się w rękaw kurtki, więc sąsiad „strzepnął” ją z rękawa za balkon (mieszkają na I piętrze)...
W każdym razie kotka po jakimś czasie (ok. 1,5 dnia) pojawiła się w piwnicy. Sąsiedzi akurat wyjeżdżali na 4 dni, więc zabrali ją z piwnicy do mieszkania – już łagodną i mruczącą (kocię zawieźli do matki sąsiada). Podczas ich wyjazdów ja chodzę ją karmić i miziać – tak też było teraz. Kotka ani razu na mnie nie prychnęła, była miziasta i rozmruczana (być może dlatego, że następnego dnia po wyjeździe właścicieli kotka dostała rui…). Ledwie dwa razy prychnęła na towarzyszącego mi w 3-cim dniu ich nieobecności kolegę, ale i tak pozwalała mu się głaskać. Myślałam, że już jest OK… Jednak po powrocie sąsiadów wróciła też agresja kotki. Minęło 5 dni, które kotka spędziła na balkonie. Sąsiad radził się weterynarza co zrobić i dostał jakieś tabletki (nie znam ich nazwy), które mają kotkę uspokoić w czasie rui. Po zakończeniu rui wet radził wysterylizować kotkę, bo to ją może uspokoi – choć przestrzegł, że jeśli takie zachowanie ma podłoże psychiczne, to sterylizacja i leki mogą nie pomóc.
Sąsiedzi rozważają oddanie kotki lub uśpienie.
Dodam, że mają roczną córeczkę, a sąsiadka jest w ciąży z drugim dzieckiem...

Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem? Jak mogłabym im pomóc?
Proszę Was o każdą radę!

EDIT (21.10.2008.): Pilnie poszukujemy DT dla Izis, zdjęcia kotki na 3 i 10 str. tego wątku.
EDIT (24.10.2008.): po 1: korekta imienia kotki (nie Izis, a Inez 8O ), po 2 - kotka już w DT!!! :D
EDIT (25.10.2008.): Inez już po sterylce, badania krwi OK :D
EDIT (31.10.2008.): Koteczka ma nowe (robocze?) imię - Wiewórka :):):)
EDIT (12.11.2008.): Okazuje się, że kocica jest silnie dominująca, szukamy domku - dalsze losy w nowym wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84090
EDIT (03.12.2008.): Wybrano nowy domek - Wiórka zostaje w Krakowie :)

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:24
przez wania71
Przede wszystkim wysterylizować!
Dać już spokój tym nieudanym porodom, zwłaszcza, że, jakoś jestem pewna, kotka nie jest rasowa. Mnie ta cała historia z tym" strząsaniem", piwnicą, balkonem przeraża, więc chyba zachęcałabym do szukania domu.
Ale może na co dzień nie jest tak źle, może postępowanie opiekunów spowodowane było nieoczekiwaną agresją kotki. To chyba Ty wiesz najlepiej czy to sensowni ludzie i czy dobrze się nią opiekują.
Po sterylizacji można spróbować działania Feliway.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:35
przez smoczyca3g
Wania71 - kotka jest rasowa, ma rodowód. Jej właściciele bardzo dobrze ją traktowali i do tej pory nie mieli z nią żadnych problemów. Też się martwią tą sytuacją, bo z jednej strony w domu małe dziecko i kobieta w ciąży, a z drugiej ulubiony zwierzak cierpiący. Dowodem na ich dobrą (mimo dramatyczności zajścia) wolę jest zgoda na zalożenie przeze mnie tego wątku.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:39
przez Jana
Kotka powinna jak najszybciej zostać wysterylizowana i znaleźć nowy dom.

Osoby, które teraz ją mają, traktują ją po prostu strasznie :?

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:42
przez wania71
No to się mocno zdziwiłam.
W każdym razie trzeba dać kotce szanse - wysterylizować i mam nadzieję, że to przyniesie efekt.
Zresztą to może jednorazowa reakcja na obcego kociaka i tzw.agresja przeniesiona. Skoro go szybko usunęli zestresowana kocica rzuciła się na to, co było, że tak powiem, pod ręką.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:46
przez Satoru
proponuję wystawić sąsiada na balkon na 5 dni i zobaczyć, czy mu troski miną.

bez komentarza.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:50
przez Barbara Horz
Wszystkie przypadki agresji, bądź też dziwnego zachowania kotów spowodowane były nieodpowiednim zachowanie właścicieli. Tylko w tym roku był to już persopodobny Max, MC Cezan, kotka Blade czy Syberyjczyjk. Wszystkie te koty oprócz przeróżnych charakterów okazały się najnormalniejsze w świecie. Obawiam się, że ta kotka jest po prostu mocno zestresowana sytuacją jaka się wokół niej dzieje. Opis strzepnięcia kota z balkonu.....no nie proszę nie pisz, że tacy ludzie dobrze traktują kota !

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:50
przez smoczyca3g
Jana pisze:Osoby, które teraz ją mają, traktują ją po prostu strasznie :?


Wiem, że to tak wygląda. Jednak uwierzcie, że to musiało być działanie w panice. Widziałam sąsiada na drugi dzień, to cud, że nie stracił oka... Krwawe ślady widziałam na ścianach, gdy dokarmiałam kotkę. Ten człowiek stracił do niej zaufanie...
Owszem, nie zgadzam się z nim co do kwestii sterylizacji - on jest jej przeciwnikiem (albo może był do tego momentu...). Jednak wiem, że kocha tą kocicę i chce dla niej jak najlepiej.
Kwestię uśpienia poddał sam weterynarz, jako rozwiązanie ostateczne, gdyby nie zadziałały leki i sterylizacja (sama się temu dziwiłam, ale to nie ja jestem weterynarzem).

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:54
przez Satoru
Zwięrzęta nie zachowują się tak same z siebie, bo miały na przykład zły dzień. Takie zachowanie jest czymś prowokowane.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:56
przez smoczyca3g
Barbara Horz pisze:Wszystkie przypadki agresji, bądź też dziwnego zachowania kotów spowodowane były nieodpowiednim zachowanie właścicieli. Tylko w tym roku był to już persopodobny Max, MC Cezan, kotka Blade czy Syberyjczyjk. Wszystkie te koty oprócz przeróżnych charakterów okazały się najnormalniejsze w świecie. Obawiam się, że ta kotka jest po prostu mocno zestresowana sytuacją jaka się wokół niej dzieje. Opis strzepnięcia kota z balkonu.....no nie proszę nie pisz, że tacy ludzie dobrze traktują kota !


Napisałam "traktowali".
Barbaro, czy jesteś w stanie na 100% zagwarantować, że w przypływie paniki nie zrobisz głupiej rzeczy? Instynktownie? Bo zostałaś totalnie zaskoczona zdarzeniem?

Nie chcę tu wyjść na obrońcę "kata". Staram się patrzeć obiektywnie.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 15:59
przez smoczyca3g
Satoru pisze:Zwięrzęta nie zachowują się tak same z siebie, bo miały na przykład zły dzień. Takie zachowanie jest czymś prowokowane.


Weterynarz jako prawdopodobną przyczynę podał obecność obcego kota. To miało miejsce pierwszy raz. Taka hipoteza ma poparcie w dotychczasowym idealnym wspólnym pożyciu kotki, jej właścicieli i ich małej córeczki.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 16:07
przez Jana
Być może za mało w życiu widziałam, ale po prostu nie wyobrażam sobie, żebym własnego kota wywaliła przez okno (mieszkam na pierwszym piętrze). W głowie mi się to nie mieści.

Feliway, krople Bacha, kastracja. I chyba jednak nowy dom...

Kotka może i jest rodowodowa, ale na pewno nie ma licencji hodowlanej (nie dostałaby jej gdyby była na wystawach, bo tam oceniany jest również charakter, a wokół są setki kotów), państwo sobie zarobić chcieli na kociakach i nawet nie zadbali o należytą opiekę wet (pierwsza ciąża i spóźniona cesarka) - dla mnie to wystarczające argumenty na to, że są nieodpowiedzialni i niekoniecznie im na tej kotce zależy.

Ciekawe, czy hodowca wie, że kotka od niego jest rozmnażana na lewo i wywalana przez balkon :roll:

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 16:12
przez Satoru
jesli ma rodowod, z problemem charakterologicznym badz napadami agresji proponuje sie zwrocic do hodowcy, opisujac cala sytuacje z detalami:/ Kotka pewnie nie zapamietala kotka przybysza, zapamietala pewnie natomiast kto jej zafundował darmowy przelot z balkonu na glebę.

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 16:18
przez MariaD
Będe pisać wprost. Jak hodowca.

To, że kotka ma rodowód nie oznacza, że można ją ot, tak sobie rozmnożyć. I to rozmnożyć bez pojęcia o niczym. To pseudohodowla. Kropka.

Rasa nie ma tu nic do rzeczy. Jedynie to, że atakująca kotka MCO to atak dużego kota.

Kotka ta nie powinna już nigdy mieć kociąt. Dwa mioty i dwa razy potężne problemy. Nie wiadomo czy nie ma rozchwianej gospodarki hormonalnej, czy po cesarce coś w środku nie zostało uszkodzone, nie ma zrostów, cyst itp., czy nie ma niedoborów np. wapna.

I popełniono kardynalny błąd - wprowadzono obcego kota do kocicy wychowującej młode.
Nie twierdzę, że wszystkie kocice tak będa reagować, ale każdy nowy kot w domu gdzie jest matka z dziećmi MUSI być izolowany od niej i kociaków.
Właśnie by zapobiec takim reakcjom.

Kotka straciła jeden miot, z drugiego został jej się jeden kociak. Każde zagrożenie traktuje śmiertelnie poważnie. Usunięto powód ataku - kociaka i nastąpiło przeniesienie agresji - na właścicieli. To typowe.

Jestem dość sceptyczna do oświadczeń właścicieli że oprócz tego nic innego nie wystąpiło by spowodować powtórny atak. Ludzie albo nie zdają sobie sprawy co moze być problemem albo wstydzą się mówić.

Rada tu jest jedyna - wykastrować i wyadotować.
W obecnym domu zawsze będzie ryzyko ataku, a i właściciele nie będa czuć się przy niej pewnie. Zwłaszcza, że jest małe dziecko.

Doraźnie - przed ostateczną adopcją - badania, kompleksowe, z usg włącznie i DT by sprawdzić zachowanie kotki.

Mogę dostać nazwę hodowli z jakiej pochodzi kotka na pw?

PostNapisane: Pt paź 17, 2008 16:23
przez Satoru
MariaD pisze:Będe pisać wprost. Jak hodowca.

To, że kotka ma rodowód nie oznacza, że można ją ot, tak sobie rozmnożyć. I to rozmnożyć bez pojęcia o niczym. To pseudohodowla. Kropka.

Rasa nie ma tu nic do rzeczy. Jedynie to, że atakująca kotka MCO to atak dużego kota.

Kotka ta nie powinna już nigdy mieć kociąt. Dwa mioty i dwa razy potężne problemy. Nie wiadomo czy nie ma rozchwianej gospodarki hormonalnej, czy po cesarce coś w środku nie zostało uszkodzone, nie ma zrostów, cyst itp., czy nie ma niedoborów np. wapna.

I popełniono kardynalny błąd - wprowadzono obcego kota do kocicy wychowującej młode.
Nie twierdzę, że wszystkie kocice tak będa reagować, ale każdy nowy kot w domu gdzie jest matka z dziećmi MUSI być izolowany od niej i kociaków.
Właśnie by zapobiec takim reakcjom.

Kotka straciła jeden miot, z drugiego został jej się jeden kociak. Każde zagrożenie traktuje śmiertelnie poważnie. Usunięto powód ataku - kociaka i nastąpiło przeniesienie agresji - na właścicieli. To typowe.

Jestem dość sceptyczna do oświadczeń właścicieli że oprócz tego nic innego nie wystąpiło by spowodować powtórny atak. Ludzie albo nie zdają sobie sprawy co moze być problemem albo wstydzą się mówić.

Rada tu jest jedyna - wykastrować i wyadotować.
W obecnym domu zawsze będzie ryzyko ataku, a i właściciele nie będa czuć się przy niej pewnie. Zwłaszcza, że jest małe dziecko.

Doraźnie - przed ostateczną adopcją - badania, kompleksowe, z usg włącznie i DT by sprawdzić zachowanie kotki.

Mogę dostać nazwę hodowli z jakiej pochodzi kotka na pw?


Mario - to mnie wlasnie ciekawilo, czy zalecane jest rozmnazanie kotki hodowlanej, u ktorej na dwa porody oba byly problematyczne:/