Strona 1 z 7

Mały śliczny Florianek już w nowym domku :)

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 20:34
przez kasiaj_siwunia
Studiuję w Poznaniu. Nie jestem stąd więc sama nie mogę przygarnąć tego malca bo jeżdżę do domu na weekendy. Okociła się kotka pod moim balkonem, jakiś miesiąc temu. Jednego kociaka z chorym oczkiem wziął mój narzeczony, za co będę mu dozgonnie wdzięczna i mały, a raczej mała, jest już pod opieką weta. Zostały jeszcze dwa maluchy na 90% jestem pewna ze to samczyki.. Obydwa kociaki są bardzo towarzyskie, po krótkim wahaniu przybiegają... niby się boją, ale ciekawość wygrywa. Jeden z nich - to taki mały tygrysek - jst odważniejszy i silniejszy. Ten drugi, czarny z białymi skarpetkami i krawatem ma niestety problem z oczami - bardzo mu ropieją, po nocy ma je praktycznie zlepione na amen. Dwa - trzy razy dziennie przemywam mu te ślepka ciepłą wodą, ale wiem, że nic mu nie zastąpi opieki weterynaryjnej. Dlatego szukam kogoś, kto mógłby się nim zająć i u kogo znalazłby ciepły i bezpieczny kąt... Ja niestety nie mogę go wziąć, gdyż w Poznaniu jestem tylko 4 dni w tygodniu, a w domu rodzinnym mam już dwa koty... póki co, jest ok, pielęgnuję go jak umiem, ale co z nim będzie od czawrtku do niedzieli? boje się, że jak mu tak długo nikt nie pomoże to mu się te oczka zakleją do końca! Pomóżcie!Obrazek

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 20:46
przez orchidka
Witaj na forum:)

Masz szansę zrobic im zdjęcia? To znacznie przyspieszy sprawę...

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 20:58
przez kasiaj_siwunia
Dzisiaj już nie zdążyłam, ciemno się zrobiło a ja dysponuje komórką, więc jakość byłaby słaba - spróbuję je jutro uchwycić i zamieszczę jak mi coś wyraźnego wyjdzie. A moge zamieścic te zdj w tym wątku ? sorki za pytanie, ale jestem tu nowa i nie znam za bardzo zasad forum :) Bardzo zależy mi, żeby ktoś je wziął, zwłaszcza tego chorego bo on jak najszybciej potrzebuje pomocy. W ogóle na osiedlu gdzie mieszkam, naliczyłam już jakieś 8 kotów, dorosłych, które tu żyją w symbiozie z człowiekiem (sa dokarmiane) ale niestety bez opieki lekarskiej. Ponad połowa z nich ma najprawdopodobniej koci katar, tym bardziej więc myślę, że trzeba te maluchy delikatnie pozabierać jak najszybciej.gdybym miała więcej ludzi do pomocy, myślę, że możnby się zająć za jakiś czas także tymi starszymi kociakami.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:06
przez orchidka
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 06&v=2&s=0

Kasiu,
My tu codziennie kastrujemy dziczki:) W Poznaniu też!:)

Napisz w tytule, że chodzi o Poznań, a na pewno ktos do pomocy z wiedzą i sprzetem się znajdzie:)

Trzymam kciuki :ok:

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:09
przez orchidka
Tu masz instrukcje zamieszczania zdjęć: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=29341

Żeby je umieścić w pierwszym poście lub zmienic tytuł musisz kliknac w pierwszym poście w prawym górnym rogu ikonkę "Zmień":)

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:18
przez kasiaj_siwunia
Dzięki za informacje!
Będe próbowala zamieścic jutro zdjęcia maluchów. Boże jakby było cudownie jakby udało mi się znależć dla nich domki... :) Z kolei te duże rzeczywiście potrzebują kastracji/sterylizacji. Tylko potrzebuje pomocy bo sesja tuż tuż i czasu mam paskudnie mało na cokolwiek. A jak to jest z tą kastracją/sterylizacją? Po zabiegu koty nie potrzebują kontroli, antybiotyków itp? mój mody kocurek miał ostre powiklania po kastracji, leczenia było w sumie chyba z trzy tyg. Jak to jest z dzikimi?

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:18
przez dalia
kasiaj_siwunia pisze:Dzisiaj już nie zdążyłam, ciemno się zrobiło a ja dysponuje komórką, więc jakość byłaby słaba - spróbuję je jutro uchwycić i zamieszczę jak mi coś wyraźnego wyjdzie. A moge zamieścic te zdj w tym wątku ? sorki za pytanie, ale jestem tu nowa i nie znam za bardzo zasad forum :) Bardzo zależy mi, żeby ktoś je wziął, zwłaszcza tego chorego bo on jak najszybciej potrzebuje pomocy. W ogóle na osiedlu gdzie mieszkam, naliczyłam już jakieś 8 kotów, dorosłych, które tu żyją w symbiozie z człowiekiem (sa dokarmiane) ale niestety bez opieki lekarskiej. Ponad połowa z nich ma najprawdopodobniej koci katar, tym bardziej więc myślę, że trzeba te maluchy delikatnie pozabierać jak najszybciej.gdybym miała więcej ludzi do pomocy, myślę, że możnby się zająć za jakiś czas także tymi starszymi kociakami.


jakie to osiedle?
nie rozważyłabyś wizyty u weta z kotkiem? jeśli będzie to znajdka to i ceny mogą byc niższe.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:41
przez kasiaj_siwunia
JEST!!!
Dla Czarnuszka znalazla dom moja Mama!!!
Pytanie jeszcze jedno w takim razie... dość ważne...
Czy jeśli zostawię matce tego jednego kociaka, to nie będzie miała problemu? Wiem, ze ona je jeszcze karmi i nie wiem czy to bezpieczne dla jej zdrowia psychicznego i fizycznego odbierac malca... Widzicie, ja mam normalnie takie dylematy moralne... Przecież chyba można zabrac kociaka jesli on tego potrzebuje, prawda? Powiedzcie proszę...

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:43
przez kasiaj_siwunia
osiedle Rocha.
Ludzie mówią, że tu zawwsze były koty. Tylko teraz sie pokociły chyba w sumie dwie czy trzy kotki. Jest ich tu mnóstwo, jak juz wczesniej pisałam, naliczyłam chyba 8 czy 9 dorosłych. Wiekszosc chora - zakatarzona, kichająca, z chorymi spojówkami. jedzenia maja pod dostatkiem, wode i mleczko tez dajemy.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:46
przez orchidka
kasiaj_siwunia pisze:Dzięki za informacje!
Będe próbowala zamieścic jutro zdjęcia maluchów. Boże jakby było cudownie jakby udało mi się znależć dla nich domki... :) Z kolei te duże rzeczywiście potrzebują kastracji/sterylizacji. Tylko potrzebuje pomocy bo sesja tuż tuż i czasu mam paskudnie mało na cokolwiek. A jak to jest z tą kastracją/sterylizacją? Po zabiegu koty nie potrzebują kontroli, antybiotyków itp? mój mody kocurek miał ostre powiklania po kastracji, leczenia było w sumie chyba z trzy tyg. Jak to jest z dzikimi?


Powikłania sie zdarzaja jak niestety wynika ze statystyk:( Tak samo u domowych jak i u zdziczałych. Jak jednak dobry wet to są to sporadyczne przypadki.
Jeśli sterylizujesz na talony od miasta to zazwyczaj kocurki sa przetrzymywane do nastepnego dnia a kotki przez min. 7 dni w lecznicy, która robi zabieg. Nie wiem dokładnie jak jest w Poznaniu niestety...
Po samym zabiegu kot dostaje zastrzyk przeciwbólowy i antybiotyk o przedłużonym działaniu.
U kocurków to zabieg prawie kosmetyczny. Jak Twój kot miał powikłania to albo wet do bani albo kot był mocno osłabiony... Nic to. Najważniejsze, że z tego wyszedł. Bo wyszedł?

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:52
przez kasiaj_siwunia
Wyszedł wyszedł... I rośnie mi na pięknego kocura! Ma około 10 miesięcy, a już jest większy niż moja pięcioletnia kotka...A ja myslałam, że moja Jasica jest największym kotem na swiecie ;) hehe
Gdzie w Poznaniu mogę otrzymać pomoc od miasta....? Zaznaczam, ze nie chciałabym żeby je wywieziono do schroniska bo dobrze sie czuja na osiedlu... Ciekawia mnie te talony!

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:58
przez Anuk
Jakie to były powikłania?
W zabiegu kastracji u kocurka w zasadzie największym zagrożeniem jest podanie narkozy. Jeśli poda się zbyt dużą narkozę w stosunku do masy ciała, to mogą być problemy z wybudzaniem. Narkoza stanowi tez zagrożenie u kotów starszych i z problemami zdrowotnymi (np. z chorym sercem lub zmianami w płucach po przebytych infekcjach)
Maluchom przydałoby się zakraplać do oczu kropelki. Może zajdź do weta nawet bez kociaków i poproś o krople.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 21:59
przez Anuk
kasiaj_siwunia pisze:Wyszedł wyszedł... I rośnie mi na pięknego kocura! Ma około 10 miesięcy, a już jest większy niż moja pięcioletnia kotka...A ja myslałam, że moja Jasica jest największym kotem na swiecie ;) hehe
Gdzie w Poznaniu mogę otrzymać pomoc od miasta....? Zaznaczam, ze nie chciałabym żeby je wywieziono do schroniska bo dobrze sie czuja na osiedlu... Ciekawia mnie te talony!

Koty nie są wywożone do schroniska, wracają na miejsce, które znają.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 22:02
przez orchidka
O talonach to jacys poznaniacy pewnie powiedza jak wstaną:)

Ile maja te kociaki na oko?
Jak chore to sie zgarnia na leczenie praktycznie niezależnie od wieku... wtedy trudno - kotka musi przecirepieć dla dobra kociaka:(
Problem w tym, że jak jeden choruje na koci katar to drugi tez na pewno to złapie -to wirus i drugi kociak pewnie silniejszy dlatego jeszcze zdrów.

Na szczęście koci katar, jak się szybko rozpocznie leczenie - zazwyczaj nie jest trudny do wyleczenia.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 22:04
przez fuerstathos
kasiaj_siwunia pisze:Dzięki za informacje!
Będe próbowala zamieścic jutro zdjęcia maluchów. Boże jakby było cudownie jakby udało mi się znależć dla nich domki... :) Z kolei te duże rzeczywiście potrzebują kastracji/sterylizacji. Tylko potrzebuje pomocy bo sesja tuż tuż i czasu mam paskudnie mało na cokolwiek. A jak to jest z tą kastracją/sterylizacją? Po zabiegu koty nie potrzebują kontroli, antybiotyków itp? mój mody kocurek miał ostre powiklania po kastracji, leczenia było w sumie chyba z trzy tyg. Jak to jest z dzikimi?


Po zabiegu należy przez kilka dni kota/kotkę gdzieś przetrzymać, podać antybiotyki i kontrolować, czy się wszystko ładnie goi, udać się na wizytę kontrolną do weta. I to niestety najczęściej jest problemem, bo niewiele osób ma takie możliwości.

Po talony zgłoś się do jakiejś poznańskiej fundacji