*Fundacja Kocia Dolina*Muffinka JUŻ W NOWYM DOMU:)

Przedstawiam słodziaki, zabrane spod hotelu pod Toruniem (więcej szczegółów tutaj).
W kolejności, w jakiej przybyły do mnie:
MUFFINKA (Muffinka ma domek u Beaty z Bydgoszczy)

Filmik 1. Muffinka zakochana
Filmik 2. Zabawa ertojem solo (prawie)
Filmik 3. Zabawa ertojem w duecie
Dzień dobry, jestem Muffi. Mam chyba 7 miesięcy. Mam też przeziębione gardło, czy jakoś tak, i smarki mi z nosa ciekną (już mniej, podejrzewam, że to skutkiem tego paskudztwa które to mi ta Duża wpycha codziennie do buzi
ale najważniejsze, że mniej kaszlę i ogólnie już się lepiej czuję). Jestem mały strachulec - tak mówi Duża. Ciekawe jak ona by się zachowywała, gdyby ja władowali do klatki, wieźli długo przez noc i wypuścili w obcym miejscu
Chociaż przyznaję, podoba mi się tu. To podobno Dom. Ale Dom Tymczasowy. Podobno są Domy Stałe. Ciekawe co to takiego. Inka mówi, że ona jest tutaj w Domu Stałym i że to coś fajnego. Ma się pewność, że zawsze już będzie ktoś, kto kocha. Ja nie wiem - tutaj czuję się kochana. Ale Inka mówi, że w Stałym Domu to tak jakoś jeszcze inaczej kochają, bo jest się ich Ukochanym Skarbem. To ja chcę taki Dom. Ja się jeszcze trochę boję, ale już mi to mija. Nawet fajnie, jak ta Duża mnie drapie za uszkiem i mizia po brzuszku. Na początku to uciekałam, ale właściwie to nie wiem dlaczego. Wiecie, tam gdzie mieszkałam było mi zimno, i nie było takiego jedzenia jak tu. Źle nie było, ale teraz jest o niebo lepiej. Przekonuję się. Duzi może i mają dziwaczne zwyczaje, ale są fajni. I prawie od razu umiałam zrobić siku do kuwety. Inka mi powiedziała, że nie wolno brudzić w innych miejscach, bo trzeba być czystym porządnym kotem. To mi dało do myślenia. Teraz sobie czekam i staram się być miłym kotkiem. Taki jeden Duży to nawet powiedział, że jak już się w pełni oswoję (co to znaczy?) to będzie ze mnie cudowny kotecek, że to już widać. Prawda, że brzmi zachęcająco?
DELICJA (już jest w swoim domku, u berciusi
wątek na Kotach)
Witam, witam. Delicja mi na imię. Proszę sobie wyobrazić, trafiło mi się niezłe mieszkanko. Przyjeżdżam, a tu kumpela spod hotelu siedzi w łazience. Od razu poczułam się jak u siebie. Ci Duzi, którzy mnie przywieźli i Duża, u której się zatrzymałam (jak sądzę przejściowo, bo tu się mówi o czymś na stałe dla mnie) nie mogli się nadziwić, że ja taka otwarta jestem do ludzi. A co ja sie będę zamykać? Przecież ludzie mi krzywdy nie zrobili. A teraz wreszcie mogę spać na kanapie, mam do dyspozycji mnóstwo zabawek, pełną michę codziennie i o nic nie muszę się martwić. Mam pewne zastrzeżenia co do codziennego szpikowania mnie kwaśnymi cukierkami oraz lania mi do oczu jakiejś wody. Ale poza tym jestem zadowolona. Bo jak tu nie być? Nie pada mi na głowę, ciepło, spokojnie. Podobno jestem nieprzeciętnie miziasta. To chyba chodzi o przewracanie się do góry brzuchem. Lubię to, uwielbiam. Bo wtedy mnie głaszczą i przytulają i mówią same miłe rzeczy. I mruczę. Mruczę bez przerwy. Z zadowolenia. Nie mogli mnie osłuchać u lekarza (a co, byłam i u lekarza!), tak mruczałam. Jestem starsza od Muffinki, mam około roczku. I chyba potrafię się dogadać z każdym. Niczego się nie boję, nawet jak Inka się irytuje i fuka. No, przecież to jej teren, nie dziwię się. Ja dużo rozumiem. Gdyby mnie ktoś zabrał do siebie na zawsze... Ech, to byłoby życie. Bo teraz nie jestem pewna co będzie. A stałe zameldowanie, to jednak stałe zameldowanie. Wiesz na czym stoisz. W każdej chwili gotowa jestem się przeprowadzić, z całym serduszkiem pełnym miłości. Innego bagażu nie posiadam, więc kłopotu nie sprawię. Tylko, żeby miseczka była i ręka do miziania.
No, więc, komu kawałeczek cukierni? Zaświadczam, że obie dziewczyny słodkie jak miód
Fotki by P.
MOKKA (bieżące info o Mokkusi od strony 8 wątku. Mokka ma dom u asiaw
)
Mokka to kolejna kicia spod hotelu. Wyrabia normę miziastości za 50 kotów
Reaguje na swoje imię, a jest u mnie zaledwie od tygodnia. Została wysterylizowana, troszkę choruje, ale już jest coraz lepiej. Takiego kota to ja jeszcze nie widziałam
Praktycznie całe jej życie sprowadza się do mruczenia i miziania. Kot czy człowiek, wszystko jedno, byle czuć bliskość żywej istoty. Na powitanie wylizała Rosencrantza a w tej chwili mrumroli przy moich nogach. Cudne stworzenie, cudne
Ciężko jej robić zdjęcia, bo ona od razu podbiega, wystarczy mrugnąć okiem
No i tym sposobem zdjęcia wychodzą bez Mokki na zdjęciach
NUTELLA (bieżące info o Nutelli od strony 16 wątku. Nutellę zaadoptowała cariewna. Mieszkają 10 minut drogi od mojej "siedziby"
Wątek na Kotach)

Nutella... Plan był zupełnie inny. Miała przyjechać Naleśnik. I tylko na sterylkę a potem miała wrócić pod hotel. Jednak Naleśnik nie przyszła. Przyszła za to Nutella. I trafiła do nas. Początkowo również miała zostac tylko do czasu wydobrzenia po zabiegu. Jednak jest taka słodka i miła, że naprawdę - nie mam serca jej wypuszczać. Fakt - boi się, ale przelamuje ten lęk bardzo dzielnie. Pozwala robić z sobą wszystko. Pluszak taki. Z charakteru - istna Muffinka. Niewykluczone, że to jakaś rodzina. Pyszczki podobne
I ten sam schemat zachowań. Muff na początku była takim samym strachulcem przemykającym się pod ścianami i syczącym na wszystkich i wszystko. Ale ja wierzę, że będzie dobrze. I że Nutella znajdzie super dom 
W kolejności, w jakiej przybyły do mnie:
MUFFINKA (Muffinka ma domek u Beaty z Bydgoszczy)




Dzień dobry, jestem Muffi. Mam chyba 7 miesięcy. Mam też przeziębione gardło, czy jakoś tak, i smarki mi z nosa ciekną (już mniej, podejrzewam, że to skutkiem tego paskudztwa które to mi ta Duża wpycha codziennie do buzi


DELICJA (już jest w swoim domku, u berciusi


Witam, witam. Delicja mi na imię. Proszę sobie wyobrazić, trafiło mi się niezłe mieszkanko. Przyjeżdżam, a tu kumpela spod hotelu siedzi w łazience. Od razu poczułam się jak u siebie. Ci Duzi, którzy mnie przywieźli i Duża, u której się zatrzymałam (jak sądzę przejściowo, bo tu się mówi o czymś na stałe dla mnie) nie mogli się nadziwić, że ja taka otwarta jestem do ludzi. A co ja sie będę zamykać? Przecież ludzie mi krzywdy nie zrobili. A teraz wreszcie mogę spać na kanapie, mam do dyspozycji mnóstwo zabawek, pełną michę codziennie i o nic nie muszę się martwić. Mam pewne zastrzeżenia co do codziennego szpikowania mnie kwaśnymi cukierkami oraz lania mi do oczu jakiejś wody. Ale poza tym jestem zadowolona. Bo jak tu nie być? Nie pada mi na głowę, ciepło, spokojnie. Podobno jestem nieprzeciętnie miziasta. To chyba chodzi o przewracanie się do góry brzuchem. Lubię to, uwielbiam. Bo wtedy mnie głaszczą i przytulają i mówią same miłe rzeczy. I mruczę. Mruczę bez przerwy. Z zadowolenia. Nie mogli mnie osłuchać u lekarza (a co, byłam i u lekarza!), tak mruczałam. Jestem starsza od Muffinki, mam około roczku. I chyba potrafię się dogadać z każdym. Niczego się nie boję, nawet jak Inka się irytuje i fuka. No, przecież to jej teren, nie dziwię się. Ja dużo rozumiem. Gdyby mnie ktoś zabrał do siebie na zawsze... Ech, to byłoby życie. Bo teraz nie jestem pewna co będzie. A stałe zameldowanie, to jednak stałe zameldowanie. Wiesz na czym stoisz. W każdej chwili gotowa jestem się przeprowadzić, z całym serduszkiem pełnym miłości. Innego bagażu nie posiadam, więc kłopotu nie sprawię. Tylko, żeby miseczka była i ręka do miziania.
No, więc, komu kawałeczek cukierni? Zaświadczam, że obie dziewczyny słodkie jak miód

Fotki by P.
MOKKA (bieżące info o Mokkusi od strony 8 wątku. Mokka ma dom u asiaw


Mokka to kolejna kicia spod hotelu. Wyrabia normę miziastości za 50 kotów



Ciężko jej robić zdjęcia, bo ona od razu podbiega, wystarczy mrugnąć okiem


NUTELLA (bieżące info o Nutelli od strony 16 wątku. Nutellę zaadoptowała cariewna. Mieszkają 10 minut drogi od mojej "siedziby"


Nutella... Plan był zupełnie inny. Miała przyjechać Naleśnik. I tylko na sterylkę a potem miała wrócić pod hotel. Jednak Naleśnik nie przyszła. Przyszła za to Nutella. I trafiła do nas. Początkowo również miała zostac tylko do czasu wydobrzenia po zabiegu. Jednak jest taka słodka i miła, że naprawdę - nie mam serca jej wypuszczać. Fakt - boi się, ale przelamuje ten lęk bardzo dzielnie. Pozwala robić z sobą wszystko. Pluszak taki. Z charakteru - istna Muffinka. Niewykluczone, że to jakaś rodzina. Pyszczki podobne

