Tofik ma się nawet nieźle...Może nie jest okazem zdrowia, bo chudziutki i nie w pełni sił, ale bryka dzielnie i próbuje ustawiac pozostałe koty groźnym sykiem
Od wczoraj co prawda otwiera tylko buzię i wygląda to jak w niemym kinie, bo przez nadżerkę stracił chwilowo głos...ale bierzemy antybiotyk i niedługo powinna nastąpic poprawa
Był wczoraj ważony - 560g, więc mamy co nadrabiac - stąd pomysł na zapychanie kota Gerberkami dopyszcznie...
Miał też b.niską temperaturę - 32,1!!!!! - więc kilka razy dziennie pakuję go w sweter i dogrzewam poduszka elektryczną...
Jest całkowicie fantastyczny!! Mruczy bez dotykania,pcha się na kolana czy inną częśc ciała przy pierwszej okazji
Jedyny problem mieliśmy w nocy...Tż przemyśliwał nawet opcje wyniesienia się na podłogę...

Tofiś właził na mnie i się przytulał

I wszystko byłoby cudnie, gdyby nie to, że Maciek też się chciał przytulic

Tofiś był jednak innego zdania na ten temat...
Reasumując nie jestem dziś za bardzo wyspana
Ps. Zdjęc narazie nie będzie, bo nie mam ich czym robic (nawet tel mam bez aparatu).
Chyba, że jest ktoś chętny, żeby wpaśc w odwiedziny i popstrykac...