Ja nie będę się kłócić - ani z Tobą, ani z Twoim lekarzem.
Ale kilka faktów - jako że podforum jest ogólnodostepne - muszę podać.
Być może nie powiedziano Ci tego, ale:
1. nie każdy kot jest nosicielem toxo, a jeśli już to przez bardzo krótki okres, bo jego organizm, podobnie jak organizm zdrowego dorosłego człowieka, jest w stanie zwalczyć infekcję;
2. nosicielstwo nie oznacza automatycznie wydalania oocyst, które mogą stanowić zagrożenie dla człowieka;
3. oocysty, żeby stały się inwazyjne, muszą dojrzeć - co w temperaturze pokojowej trwa 48-72 godziny, czyli tyle czasu musiałabyś nie sprzątać kuwety;
4. żeby nawet inwazyjną oocystę wprowadzić do swojego organizmu, musiałabyś nie umyć rąk po czyszczeniu kuwety, czego sobie nie wyobrażam;
5. oocystę można wprowadzić do organizmu wyłącznie drogą pokarmową, więc zachowanie elementarnych zasad higieny praktycznie wyklucza ryzyko;
6. toksoplazmoza jest generalnie chorobą brudnych rąk - równie dobrze można się zarazić jedząc np. surową nie umytą przed obraniem marchewkę albo inne warzywo tudzież surowe/niedopieczone mięso;
7. kota można przebadać w kierunku ewentualnego nosicielstwa - wykonać test serologiczny podobny temu, jaki Tobie wykonano na początku ciąży oraz przebadać kał u parazytologa;
8. nawet gdyby jakimś cudem udało Ci się zarazić toksoplazmozą - od kota czy od czegokolwiek innego - nie oznacza to automatycznie zakażenia płodu i o tym lekarz prowadzący ciążę powinien Cię poinformować.
Myślę, że gdybyś zdecydowała się dofinansować badania krwi i kału, każdy z opiekunów przygotowywanych do adopcji kotów bez problemu by je wykonał - nawet we wskazanym przez Ciebie laboratorium, bo to też możliwe.
Cieszę się, że chcecie dać dom kotom.
Mam nadzieję, że informacja o możliwości przebadania kotów sprawi, że przynajmniej rozważysz taką możliwość
I - na koniec - jestem mamą dwóch dziewczynek, od wielu lat mam w domu koty (oczywiście niewychodzące), również przygarnięte - i do dnia dzisiejszego mam ujemne miano przeciwciał toksoplazmozy, co oznacza, że nigdy nie miałam z nią kontaktu.
Podobnie mają moje córeczki, pomimo, iż bawią się w piaskownicach a latem zdarza się nam jeść surowe kalarepki, które wszyscy bardzo lubimy
Poronienie też mam za sobą, bardzo Ci współczuję, bo wiem jakie to dramatyczne przeżycie...
Jak widzisz, zarażenie się nie jest takie proste.
Pozdrawiam i życzę, żeby zakocenie się udało
