Czesc,
Jestem Rupi i ktos mnie znalazl na podworku. niby wzial do siebie a po 1 dniu powiedzial Chrupkowi, ze jak mnie nie wezmie, to znowu wroce na ulice.
Chrupek nie bardzo wiedziala gdzie kota przechowac wiec telefon do eurydyki, bo ta ostatnio zamiast pomagac psom na koty sie przerzucila, dziwna jakas:)
No i wczoraj przyjechala po mnie eurydyka z kontenterkiem paskudnie rozowym i jakims stadem swoich psow. Bylem w kontenerku to mnie nie zjadly, ale widzialem jak sie jedna czarna jamniczka oblizywala...A ja przeciez jestem juz calkiem porzadnym 5 tygodniowym kocurem i nie jestem do jedzenia. Ach te jamniki, chyba nie lapia, ze ja tez zwierz a nie zabawka...
Pojechalismy calym stadem do pani wetki, obejrzala mnie, osluchala, dala vetmintha na odrobaczenie i spryskala frontlinem bo mam strasznie duzo pchel. Laza i laza po mnie, ale dzis juz ich nie bedzie.
Mam jeszcze niebieskie oczka, pani wetka powiedziala, ze mi sie jeszcze kolorek oczu zmieni, no dobra, musze jej chyba uwierzyc.
Jestem w ogole bardzo przystojny, mam szarobiala glowke, prazki na nozkach, taki szary plaszczyk na grzbiecie i biale lapki. Wczoraj eurydyka robila mi zdjecia ale podobno jej komp cos zaswirowal i trzeba bedzie poczekac az mnie pokaze calemu swiatu.
wieczorem siedziala i mnie wiskala z takich duzych pchel, fuj te pchly sa, ale mowila ze dzis juz ich nie bedzie po tym frontlinie
pomieszkam sobie chwilke u mamy eurydyki, ktora mnie ciagle jakims fajnym mleczkiem zastepczym z butelki dokarmia ale juz Wam mowie, ze szukam DOMKU, gdzie sobie bede dorastac i pewnie troche porozrabiam
Rupi