Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwilę :

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt lis 28, 2014 12:20 Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwilę :

Domu szukają 2 kotki:
1. Czarnula - drobna kotka o zaokrąglonych policzkach, świetnie dogadująca się z innymi kotami, bardzo miziasta, ma ok 2-3 lat:
Obrazek

FILM z lecznicy, tuż po sterylce:
http://www.4shared.com/video/OlFc2tS9ba ... 33015.html
zdjęcie i film są sprzed roku.

2. Szylkretka - indywidualistka, lepiej jej będzie, jako solowemu kotu. Bardzo ładna.. ale niestety nie mam zdjęcia, ponieważ właścicielka mi go nie może dostarczyć od daaawna. Nie wiem, ile ma lat, ale wyglądała na jakieś 3-4.

Historia kotek jest taka, że Czarnulę adoptowała w styczniu ode mnie i Pauliny kobieta, mająca już w domu jednego kota - szylkretkę. Mająca również córkę, która miała oddechowe objawy alergii na kota, ale pani jakoś to zignorowała i nie miałyśmy o tym pojęcia. Po 2 miesiącach odezwała się do nas, że musi oddać obie kotki. Poprosiłyśmy o zdjęcia (mamy do niej prawie 30km w jedną stronę), aby móc im zrobić ogłoszenie i sprawa ucichła. Babsko nie raczyło od marca zrobić zdjęć i dopiero parę tygodni temu dowiedziałyśmy się, że ona ma gdzieś oba koty, że musi je natychmiast oddać i na razie wywiozła je do rodziców 55 km poza Warszawę. Znalazła im "dom" u jakiegoś faceta w Grodzisku Mazowieckim - będą mieszkały w stajni (z której na pewno uciekną). Babka zachowuje się histerycznie - widać, że faktycznie ma w nosie, co się stanie z obiema kotkami i w związku z tym chciałybyśmy jak najszybciej znaleźć zwierzakom nowy dom, choćby tymczasowy.

To jest wydarzenie czarnej kotki na facebooku:
https://www.facebook.com/KociaMafia/pho ... =1&theater

będę bardzo wdzięczna za pomoc w znalezieniu obu kotkom domu
Iza
500-043-567

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 28, 2014 20:00 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

Jeżeli kotka była adoptowana od Ciebie to masz moralny obowiązek przyjąć ją z powrotem. Nikt Ci domu w pięć minut nie znajdzie.

Edit. Doczytałam, że kotka była z ulicy.

Wątpię aby znalazł się dom na już. Facet od stajni, jest lepszy niż zupełna ulica. Jak przetrzyma kotki przez 2 tyg. to nie uciekną ( tia, zawsze może je coś zagryźć, przejechać, otruć itp. )...
Baba nieodpowiedzialna i tyle ...
A jak już jesteśmy przy ochronie, to ja dam ci podarek. Kotka. Będziesz go karmił, czesał i codziennie głaskał, bo kotek to bardzo lubi. Za to jak ktoś przyjdzie ciemną nocką, żeby ci poderżnąć gardło, to kotek go zeżre.
Toroj

MM93

Avatar użytkownika
 
Posty: 512
Od: Czw sty 12, 2012 21:36

Post » Sob lis 29, 2014 12:13 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

Tak, czarnula była wzięta z ulicy z powodu kociego kataru i przy okazji ciachnięta. Próbuję się dogadać z jej obecną właścicielką, która zaczęła rozważać możliwość pozostawienia tylko jej u rodziców, ale wydaje jej sie, ze nie zgodzą się na dłużej, niż 2 tygodnie. Dowiedziałam sie od niej nieco więcej na temat zachowania kotki - jest idealna na dokocenie - ciągle chce się miziać o drugiego kota, myć go. Jest bardzo przyjacielska. W sotunku do ludzi podobno na początku zachowuje duży dystans, co mnie zdziwiło, bo dokarmiając ją na ulicy, miałam zupełnie inne wrażenie. Zawsze do mnie podchodziła i była bardziej zainteresowana mizianiem, niż jedzeniem.

Mam w ogóle pewne ciekawe spostrzeżenie adopcyjne - czasem warto odpuścić człowieka, który sprawia wrażenie wygodnickiego (np. życzy sobie, aby po niego przyjechać i zawieźć go go lecznicy, w której przebywa zwierzak, przywieżć mu 4kg karmy o wartości 40zł i pokonać w tym celu 50km w obie strony) i łatwo ulegającego wpływom (tu akurat można poszukać wpisów na portalach społecznościowych).
Ta babka na początku twierdziła, że szuka towarzysza dla swojej niewychodzącej kotki, prosiła o kawałek siatki do zabezpieczenia okna, żeby broń boże kot nie wyszedł z domu, a wczoraj powiedziała mi, że "miejsce kota nie jest w domu" i że ona zwraca wolność swojej kotce, oddając ją do stajni. Kiedy jej powiedziałam, że kotka prawie na pewno stamtąd ucieknie i warto ją chociaż przechować w domu tego pana przez pare tygodni stwierdziła, że ona już o tym rozmawiała z panią z urzędu i ta pani przekonała ją, że bardzo dobrze robi. Powiedziałam jej, żeby zadzwoniła do pierwszej z brzegu fundacji i zapytała, jak się zachowa kot od zawsze domowy, kiedy się go zostawi w otwartej stajni, w obcym miejscu, z którego może łatwo wyjść. Powiedziała, że już ją ostrzeżono, żeby nie rozmawiała z tymi wariatami z fundacji. Powiedziałam jej też, że kotka w zimie może się pochorować, poza tym nie będąc nigdy na podwórku może wpaść łatwo pod samochód, a pies, którego ten pan ponoć też szuka do pilnowania stajni, może ją zagryźć. Usłyszałam "każdy kiedyś zdechnie".

Człowiek, sprawiający wrażenie odpowiedniego do powierzenia mu zwierzęcia - bo ma już kotkę, o którą dba i która jest w dobrej formie (i którą widać, że kocha) może zmienić sie diametralnie w ciągu kilku miesięcy, pod wpływem kilku osób. I nic do niego nie trafia. Żaden argument.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 29, 2014 12:22 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

Nigdy nie oddaję kota osobom co stają się wygodniccy i zaczynają kombinacje np. oszczędnościowe. Jak nie potrafią się ogarnąć w tej czy innej dziedzinie to kotowe problemy są olewane z reguły.
Jak oddaję kota do DS to go przyjmuję bez względu na to ,na kogo jest umowa. Kot wyszedł spod mojej opieki .

Trzymam kciuki :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56026
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto gru 02, 2014 13:08 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

ASK@ pisze:Nigdy nie oddaję kota osobom co stają się wygodniccy i zaczynają kombinacje np. oszczędnościowe. Jak nie potrafią się ogarnąć w tej czy innej dziedzinie to kotowe problemy są olewane z reguły.
Jak oddaję kota do DS to go przyjmuję bez względu na to ,na kogo jest umowa. Kot wyszedł spod mojej opieki .

Trzymam kciuki :ok:


Po sprawie z tą babą też już będę bardzo uczulona na takie cechy adoptującego.
Zabrałam tę kotkę. Tajdzi udało się cudem znaleźć dla niej DT na szybko. A dokładnie - w czasie, kiedy wracałam z kotką do mnie :)
Natomiast sama sprawa odbioru kota i warunków, jakie zastałam na miejscu to jazda po bandzie i szkoda mi 2 kotów, które tam zostały. Człowiek, który jest ich właścicielem ma je gdzieś. Nie mają ciepłej budki, tylko szafkę z 2-ma wyciętymi otworami i w środku cienką derkę. Czyli temperaturę w środku taką, jak na zewnątrz. Szafka stoi na innej szafce i kot ma do niej utrudniony dostęp (musiałby wskoczyć z ziemi prosto przez otwór w ruszających się drzwiczkach).

Przejechałam 60km w jedną stronę, a facet mi pokazał nie tego kota, którego przyjechałam obejrzeć. Pokazał czarnego kota, super miziastego, zaniedbanego (matowa, brudna sierść..) i przemarzniętego. Do tej pory nie daje mi spokoju jego widok - to inny kanapowiec, oddany tam przez właściciela parę tygodni temu :(
Potem, kiedy wyjechałam i po 10 min zadzwoniłam, że jednak zawracam po kotkę, powiedział, że już wyjechał z domu i że to niemożliwe. I tak wróciłam, żeby mu ją zgarnąć z podwórka. I zobaczyłam faceta, niosącego ze stajni kontenerek i idącego z psem w stronę domu. Zawołałam go i oddał mi kontenerek - tam była kotka, którą wyadoptowałam w styczniu.

Napisałam maila do babska, że coś z facetem jest nie tak i że powinna sprawdzić, jak się ma jej kotka. I że moim zdaniem ona tam zamarznie, bo nie ma jak się schronić przed zimnem. Albo się przeziębi i umrze.. Że nie ma kociego zimowego futra...

Ona mu tego maila przeforwardowała i teraz oboje straszą mnie sądem (sprawą o pomówienia).
A ja się zastanawiam nad tym, czy naprawdę nie podać baby do sądu...

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 02, 2014 13:46 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

To nie robiona była wizyta pa zanim kotkę oddałaś? Przecież takie warunki, takiego traktowania zwierząt nie da rady ukryć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56026
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto gru 02, 2014 14:30 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

ASK@ pisze:To nie robiona była wizyta pa zanim kotkę oddałaś? Przecież takie warunki, takiego traktowania zwierząt nie da rady ukryć.

Jeśli chodzi Ci o wizytę pa u tego faceta, to umawiałam się z tą babką, że obie do niego pojedziemy. I ona ciągle zmieniała plany. Nigdy nie podała mi jego nazwiska i adresu i powtarzała, że robi mi łaskę, że w ogóle wspomina o tym, że oddaje mu koty. Nie mogę pojechać do człowieka, który nie wiem, gdzie mieszka i jak się nazywa. A tej baby lepiej było nie denerwować, żeby nie stracić szansy na pomoc kotu.
Adres faceta poznałam dopiero w tę niedzielę.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 02, 2014 18:06 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

I&S pisze:
ASK@ pisze:To nie robiona była wizyta pa zanim kotkę oddałaś? Przecież takie warunki, takiego traktowania zwierząt nie da rady ukryć.

Jeśli chodzi Ci o wizytę pa u tego faceta, to umawiałam się z tą babką, że obie do niego pojedziemy. I ona ciągle zmieniała plany. Nigdy nie podała mi jego nazwiska i adresu i powtarzała, że robi mi łaskę, że w ogóle wspomina o tym, że oddaje mu koty. Nie mogę pojechać do człowieka, który nie wiem, gdzie mieszka i jak się nazywa. A tej baby lepiej było nie denerwować, żeby nie stracić szansy na pomoc kotu.
Adres faceta poznałam dopiero w tę niedzielę.

Mówię tutaj o wizycie przed adopcyjnej celem ustalenia warunków kota i poznania właścicieli. Nie oddaje kota "w ciemno". Wiesz, jakby mnie tak baba zwodziła NIGDY kota bym nie oddała. Do domu z którym kontaktu nie mam, tym bardziej. Wybacz, nie chcę dokuczyć ale wolę mieć zagęszczenie niż potem zamartwiać się. Choć wizyta pa nie zawsze jest gwarantem ale zawsze ogranicza możliwość krętactwa.
A jak widać pomoc kotu to nie byłą pomoc tylko skazanie zwierza na cierpienie. Łaska? Jaka łaska. Jak się pomaga zwierzakom to się łaski nie robi. Tak na prawdę to ja mam w głębokim poważaniu taką pomoc jaką dała ta kobieta. Co któryś tam telefon chce "ratować" moich podopiecznych i co z tego?
Proszę wyciągnij wnioski. Dobrze ,że kotka wróciła. Żal tych pozostałych.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56026
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto gru 02, 2014 21:29 Re: Pilna adopcja - czarnulka i szylkretka tracą dom za chwi

ASK@ pisze:
I&S pisze:
ASK@ pisze:To nie robiona była wizyta pa zanim kotkę oddałaś? Przecież takie warunki, takiego traktowania zwierząt nie da rady ukryć.

Jeśli chodzi Ci o wizytę pa u tego faceta, to umawiałam się z tą babką, że obie do niego pojedziemy. I ona ciągle zmieniała plany. Nigdy nie podała mi jego nazwiska i adresu i powtarzała, że robi mi łaskę, że w ogóle wspomina o tym, że oddaje mu koty. Nie mogę pojechać do człowieka, który nie wiem, gdzie mieszka i jak się nazywa. A tej baby lepiej było nie denerwować, żeby nie stracić szansy na pomoc kotu.
Adres faceta poznałam dopiero w tę niedzielę.

Mówię tutaj o wizycie przed adopcyjnej celem ustalenia warunków kota i poznania właścicieli. Nie oddaje kota "w ciemno". Wiesz, jakby mnie tak baba zwodziła NIGDY kota bym nie oddała. Do domu z którym kontaktu nie mam, tym bardziej. Wybacz, nie chcę dokuczyć ale wolę mieć zagęszczenie niż potem zamartwiać się. Choć wizyta pa nie zawsze jest gwarantem ale zawsze ogranicza możliwość krętactwa.
A jak widać pomoc kotu to nie byłą pomoc tylko skazanie zwierza na cierpienie. Łaska? Jaka łaska. Jak się pomaga zwierzakom to się łaski nie robi. Tak na prawdę to ja mam w głębokim poważaniu taką pomoc jaką dała ta kobieta. Co któryś tam telefon chce "ratować" moich podopiecznych i co z tego?
Proszę wyciągnij wnioski. Dobrze ,że kotka wróciła. Żal tych pozostałych.


Dla mnie wczorajsza wizyta była jak pa. Facet mieszka 60km od Warszawy, a do obejrzenia warunków, jakie u niego panują potrzebna jest tylko jedna wizyta. Zobaczyłam, nie spodobały mi się - zabrałam kota. To był znajomy znajomej tej kobiety, więc nie do końca taki obcy człowiek - przynajmniej dla niej. Zarzekała się, że bardzo dba o koty, które u niego przebywają, będzie też szczepił je i leczył. I że mają ciepłe legowisko i że stajnia jest ponoć ogrzewana.

Strasznie nie lubię się tłumaczyć, czemu nie wzięłam szóstego kota do mojego niedużego mieszkania, mając 3-miesięczną tymczasiczkę, chorą na przewlekłe zapalenie płuc po strasznym kocim katarze i 2 koty z których jeden ma katar od 5, a drugi, od 2 dni. I mając zaklepany od dawna wyjazd na tydzień od 14 grudnia.

Lubię pomagać zwierzętom. Nie robię tego jakoś masowo, ale odkąd to robię częściej, częściej mam powody do nerwów. Nie chcę, żeby mi ich dokładano jeszcze tu :(
Bardzo poważnie się zastanawiam, czy powinnam w ogóle się decydować na prowadzenie adopcji, bo nie czuję się gotowa na przyjęcie w każdej chwili kota, którego ktoś mi znienacka zwróci. Więc zajmowanie się nimi w moim wydaniu jest nieodpowiedzialne. Nawet ze swoimi kociakami sobie nie radzę, ponieważ non stop biegam z nimi do weta.

I&S

Avatar użytkownika
 
Posty: 558
Od: Śro paź 12, 2011 10:57
Lokalizacja: Warszawa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 9 gości