Koty z azylu na Gądowie [Wrocław]

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sty 17, 2008 11:44 NAVI [6mies]Dziecinstwo w klatce - teraz uczy sie życia

U Naviugatora jakis przełom i to nie mały dzis nocował u nas w sypialni na naszych łużkach :D a rano usilnie namawiał mnie do zabawy i atakował moje nogi [znaczy kapcie na nogach] to nam sie kicia rozbrykała tak trzymac

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Pt sty 18, 2008 20:24

Co tu nikt nie pisze a kociaki czekają na domki Nawigator coraz bardziej gotowy na DS pełny życia i wogule sie nie boji

Obrazek Obrazek Obrazek

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Pon sty 21, 2008 10:09

W azylu prawie bez zmian.

Na swój prawdziwy kochający dom czeka ufny i tajemniczy zarazem Kocurro vel Murzynek o ślicznym miękkim błyszczącym czarnym futerku,
(znakomity kot dla dobrej wróżki,

i jego przyjaciel i towarzysz zabaw od prawie roku, brązowy tygrysek Wikary (już skończyło sie zakrapianie oczka),

i biało-czarny pimpusiowaty, uwielbiający noszenie na rękach Maciuś vel Zorro(bo bronił kociaków w potrzebie)

i rudo-biały piękny Książę (juz jest b. ufny wobec mnie dlatego jest nadzieja na nowe zdjęcia)

i słodka pieszczotka Lola-pączuś (przezywana ostatnio Lolitą bo trochę schudła)

Miał do nich dołączyć poraniony srebrny Misiu, mieszkający co najmniej od lata w nocy w w obszernych piwnicach na Gądowie , a w dzień pełniący rolę ozdobnej figurki w najładniejszych blokowych ogódkach.
Był bardzo lubiany przez mieszkańców, karmiony przez nich i głaskany.
Ale i ich zaniepokoiły głebokie rany wielkości pięciozłotówek po obu stronach szyji. Był prze nich nazywany Maciusiem.
W sobotę udało nam sie go złapać przy udziale jego przyjaciól z osiedla.
Był juz u pani doktór. Wygląda to na pogryzienie w walkach, a nie na alergie pokarmową, jak nam sie wydawało.
Teraz Miś przebywa(aby sie nie stresował) we własnym apartamencie, bajchetniej na ciepłym kaflowym piecu.
Ranki mu sie goją. Jest super miziastym kotem.
Cały czas chce aby go głaskac.
Jest niewykastrowany, ale nie znaczy pomieszczenia.
A jak wygląda? Wystarczy spojrzeć na saszetkę Whiskasa i juz będzie
wiadomo.

Jeszcze minie dużo czasu zanim będzie nadawał sie do adopcji.
Muszą mu sie wyleczyc jego rany i musi być wykastrowany.

Ale NAWIGATOR jest juz gotowy do udania sie do kochającego domu stałego!

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 22, 2008 9:48

Trochę o nowym whiskasowatym Misiu, który formalnie należy do azylu p. Ani chociaż fizycznie przebywa w DT;

Już po dwóch dniach okazało się, że wolnożyjący od dłuższego czasu Misiu jest wyjątkowo miziastym kotem nakolankowym.

Rany sie goją, Misiu dochodzi do zdrowia wylegując się przy ciepłym piecu w rozkosznych pozycjach lub na ludzkich kolanach i jedyne czego pragnie to głaskania.

Nawet przy jedzeniu robi sobie przerwy na głaskanie.

Jest to kot lubiący czystość i porządek. Precyzjnie korzysta z kuwety.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 23, 2008 9:03

A tu fotki z domu tymczasowego Nawigatora -Nawi i mije kotki jest lepiej

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Śro sty 23, 2008 9:36

No jest super. Widać, że Nawi jest szczęśliwy.
Bardzo szybko zaprzyjaźnił się z Ziomkiem.
Co nie znaczy, że od czasu do czasu nie będą sie tłuc dla zabawy. Kocurki to lubią.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 23, 2008 9:48

Byłam wczoraj znowu z nowym Misiem na zastrzyku. Rany mu sie goją powoli. Ale oddech ma świszczący. Chyba zadawnione zapalenie czegoś.

Strasznie płakał, zupełnie jak dziecko, po drodze. U lekarza trochę się uspokoił, nawet rozmawiał z innym kotem. To była prawdziwa rozmowa.
Chociaż Misiu bardziej był rozmowny. Ale drugi kotek grzecznie mu odpowiadał.

Wszyscy sie nim zachwycali, że taki duży (no bo facjatę ma jak Whiskas).
W drodze powrotnej znowu zawodził strasznie i chciał koniecznie wydostać się i zwiać. Ale jak znalazł się u siebie, to zaraz zjadł i wygodnie się rozłozył w rozkosznej pozie obserwując mnie spod wpół przymkniętych oczu jak rozpalałam w piecu.
Bardzo był senny i zaakceptował nawet przykrycie kocykiem... I tak go zostawiłam, bo musiałam...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 27, 2008 11:47

kasia79 pisze:A tu fotki z domu tymczasowego Nawigatora -Nawi i mije kotki jest lepiej

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Fajne.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 27, 2008 14:01

A to nowe zdjęcia gwarantowanych 100% miziaków z Azylu (kiedyś domowe, potem wolnożyjące a teraz juz tak długo czekające na swojego człowieka):

Odważny Zorro(bronił kociaków zabieranych do DT) udający poczciwego Maciusia -idealny do noszenia na rękach- niegdys woknożyjący, juz od ok. 4 miesięcy przebywający w małej piwnicy;

Obrazek Obrazek Obrazek

Czarny tajemniczy Kocurro vel Murzynek, kot dla wóżki, super miziasty, kiedyś wolnożyjący , od roku wygląda na świat tylko przez okienko w małej piwnicy:
Obrazek Obrazek

I zaprzyjaźniony z Kocurrem, nieśmiały do obcych klasyczny tygrysek Wikary, też od prawie roku w tej piwnicy:

Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 27, 2008 19:20

Trzymam kciuki moze znajdzie sie ktos kto im da domek oby jak najszybciej

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Pon sty 28, 2008 8:25

musze o tym napisac bo niewiem co myslec przed wczoraj i wczoraj dzwoniła do mnie kobieta z niemczech i pytała o nawigatora sprawiała wrażenie osoby szczerej i napewno znającej sie na zwierzakach duzo wie o ich wychowaniu psychice chorobach i opiece oraz warunkach jakie trzeba zapewnic kota by te były szczesliwe.Muwi ze miała dwa koty z tym ze jesden jakis czas temu odszedł [miał białaczke],chciała przygarnac kota z niemieckiego schroniska ale stwierdziła niestety ze koty w niemieckich schroniskach maja 100 razy leprze warunki niz koty w polskich schroniskach ,dlatego postanowiła ze chce pomuc kotu który teoretycznie ma mniejsze szanse na znalezienie domu i dac dom kotu z polski.Kobieta sama wysłała mi zdjecia z domu w jakim miał by mieszkac nawi i bez problemów podpisała by umowe adopcyjna [pytała jakie dokumęty musi miec zeby adoptowac kocórka].Pytałam ja tez jak se wyobraza tak długa podróz z kotkiem ,oczywiscie muwiła ze nie wyobraza se wiecs kota taki kawał drogi w transporterku muwi ze przyjechała by samochodem z mieszkaniem chodziło jej o kamping gdzie miał by kuwetke i jedzonko i swoje miejsce.Dodam jeszcze ze kobieta ta jest pielęgniarka ale pracuje tylko na nocne dyżury duzo muwiła o tym jacy to ludzie sa teraz nie czuli na krzywdy innych a juz co dopiero muwic o krzywdach które sie dzieja zwierzakom.Oczywiscie kobieta muwiła ze zdaje sobie sprawe ze kot ten potrzebuje bardzo duzo czasu i cierpliwosci muwiłam jej ze nawi to nie jest typ kota który przyjdzie na kolanka aby go głaskac ona na to ze wie i dlatego jeszcze bardziej zasługuje na odpowidzialny dom.Wiele jeszcze muwiła o zwierzakach ogulnie o warunkach jakie moze zapewnic cieszyłam sie bo uwazam ze to mogło by sie udac i nawi miła by dom dobry dom ale słyszałam ze TOZ odradza wywozenie kotów za granice bo niby trudniej sprawdzic potęcjalnych opiekunów niewiem co robic mysle równiez ze w polsce tez moze sie zdażyc ze kot trafi do nie odpowiedzialnego domku niewiem co robic prosze o rady

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Śro sty 30, 2008 22:20

:ok: do góry kocóry po dom nikt nie pisze czasu brak ja podniose

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Czw sty 31, 2008 9:03

Dzisiaj późnym wieczorem wracając od Misia postaram sie spotkac p. Anię wracającą z pracy i zajrzeć do Azylu, to napiszę co nowego tam słychać.

Misiowi rany już się naprawdę goją, nawet ta b. oporna na gojenie a więc to nie była alergia pokarmowa.
Ale wczoraj okazało się , że ma tasiemce (takie pulsujace robaki).
Może już będzie można go odrobaczyć.
Misiowi bardzo potrzeba ciepła, uwielbia leżeć tuż przy gorącym piecu, najlepiej na kolanach.
Dzisiaj idziemy na ostatni chyba zastrzyk.
To jest duży stres dla nas obojga, bo Misiu tego nie lubi i po drodze usiłuje się wydostać z transportera (już zdyskwalifikował trzy).
Mógłby być ekspertem u producentów kontenerków, budek i toreb do trasnportu kotów.
Ostatnio edytowano Czw sty 31, 2008 9:15 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 31, 2008 9:13

Mamy problem z Nawigatorem - czy go zaszczepić na białaczkę czy nie?

Jest dla niego na widoku dom w Niemczech. Potencjalna opiekunka Nawigatora miała dwa koty. Jeden z nich (Nawigator jest do niego podobny!) zmarł na białaczkę, drugi miał robiony test i wynik był negatywny.
Jednak Pani chcąca przygarnąc Nawigatora prosi o jego zaszczepienie na białaczkę. Jej koty moga wychodzić do zabezpieczonego ogródka.
No, ale takie szczepienie też niesie ze sobą ryzyko.
Nie wiemy więc co zrobić. Szczepić czy nie?

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 31, 2008 13:07

ossett pisze:....
Nie wiemy więc co zrobić. Szczepić czy nie?


To już praktycznie jej kot. Ona decyduje, ryzykuje... i płaci. Skoro zdecydowala, że szczepienie jest mniej ryzykowne, to nie ma co się tu upierać. Pewnie jest troche przewrażliwiona po odejściu kici więc można by ją nakierować na jakieś materiały dotyczące szczepienia na białaczkę, żeby miała świadomość, że to nie jest całkiem bezpieczne ani 100% skuteczne. Pamietajcie też, że przed szczepieniem trzeba test zrobić.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości