Tiger_ pisze:Co do Naszy .....
ciocia Anda oczekuje do LT żebyśmy podjęły jakieś decyzje w sprawie Naszy - kolegialnie , bo ona czuje się źle i Anda nie wie już co ma robić ...Wcale się jej nie dziwię ...od trzech tygodni Nasza zajmuje całe jej życie i nerwy też mają swoją wytrzymałość ...
Rozmawiałam w niedzielę chyba z godzinę z wetką, która nam (niestety) do Warszawy uciekła. Przekazałam Andzie info.
Ja doskonale rozumiem Cioteczkę Andę, że z nerw wychodzi tylko...boję się udzielania rad typu "idź tu albo tam", "zrób to albo tamto".
Ucieszyłam się z wiadomości, że jakby ciut lepiej i powiem szczerze, ze gdyby to ode mnie zależało to chyba robiłabym dalej to samo.
Czyli karmiła convalescencem itd.
Bałabym się wozić Naszkę teraz gdziekolwiek.
Bo zimno, bo słaba, bo może złapać jeszcze jakieś tfu, tfu świństwo.
Zrobiłabym ewentualnie badanie kału na obecność pasożytów bo to można bez przewożenia delikwentki.
Ja oczywiście wetem nie jestem i nie wiem czy jeszcze jakiś inny wet byłby w stanie odkryć przyczynę jej choroby ale w tej chwili na pewno jej przewód pokarmowy potrzebuje czasu żeby się zregenerować i na przykład robienie usg moim zdaniem nie na wiele się przyda (tak jak Tobie Tiger mówiła pani doktor ER).
Naszka potrzebuje czasu żeby dojść do siebie i jeśli widać jakąś minimalną zmianę na lepsze - bałbym się ją teraz znowu wozić gdziekolwiek, żeby tego nie popsuć.
Z badań, które Naszka miała robione wynikało, że przyczyną jej złego stanu może być zakażenie bakteryjne, zatrucie albo jedno z drugim.
Wiemy, że nie ma FeLV/FIV.
Obniżony poziom płytek też może świadczyć o przebytym zakażeniu/zatruciu.
Nie widziałyśmy wyników biochemii wątroby - podobno były w normie. Jeśli były "w normie" na ten stan Naszki - to pozostaje wspomagać wątrobę.
Dopytywałam Andę czy przypadkiem Naszka nie ma objawów żółtaczki - nie ma, więc uważam, że jest się z czego cieszyć.
LUkotka miała już żółtaczkę ale szybciej doszła do zdrowia, być może dlatego, że większa, mocniejsza.
Ja oczywiście chętnie wesprę Naszkę finansowo jakakolwiek będzie "kolegialna decyzja".
Prosiłabym tylko, żeby nie była pochopna, żeby z deczczu nie wskoczyć pod rynnę...