aannee99, spokojnie, naprawdę.
Kasiu, tak, to będzie już trzecia zima.Byłaś tam, jest naprawdę pięknie w ciepłe miesiące, jakoś tak relaksująco.Koty nie odchodzą od razu po jedzeniu, pałętają się koło nóg, jest cicho i spokojnie, jak na wsi.
Boję się, że wkrótce nie będę miała jak dostać się do domku burasi.Złomiarze na siłę próbują wyrwać kratę i być może im się to uda.Przydałoby się zacementować sztabę od zawiasów, ale ja tego nie zrobię.Zaraz, zaraz, przecież ci panowie ze Skanska pracują i mają cement, czy beton, trochę by mi dali do słoika.Zapytam, czy da radę, czy nie zaschnie po drodze.
W domku nie było nawet wody, wszystko zjedzone.Jakiś kot na pewno znowu leżał na kocu, bo było pełno piachu.To dobrze, niech tam jakieś zamieszkają.Nalałam ciepłej wody, nasypałam sporo suchej karmy, dałam śmietanę, nerki i mokrą karmę, jest w czym wybierać.Niestety, Sowy nie było tym razem, podjechałam tam jeszcze raz, ale nie przyszła.Jedzenie ma w budzie, będzie głodna to przyjdzie.
Pod hutą musiałam długo czekać i dzwonić dzwonkiem, aby koty się zjawiły.Jadzia oczywiście była pierwsza, przybiegł też Rysio, a dopiero bardzo późno Strzałka.To kilkuletnia już kotka, dawno wysterylizowana i oswojona przez panie z apteki.Strzałka domaga się mizianek, nawet miauczy głośno, kiedy jej nie zauważę.Wygłaskam, wytarmoszę, dopiero wtedy idzie do miseczek.Reszty nie było, pamiętam, że tak zawsze się dzieje w zimowe miesiące.Czasem nie ma któregoś kota przez kilka tygodni, potem się nagle pojawia.Bywa jednak, że nie

i wtedy jest mi bardzo źle, ale tak jest z bezdomniakami, muszę się z tym pogodzić.Koty wyglądają ładnie, są puchate, zdrowiutkie, mają duże szanse na przeżycie zimy.
Psów nie było, pewno biegają po śmietnikach i przyjdą dopiero wieczorem.Jedzenie mają w kilku miskach, będzie zimne, ale co mam zrobić?

Na trawniku widziałam jakieś łyse kości, chyba z łopatki, sądząc po kształcie, czyli ktoś widzi tam psy i coś im rzuca.Psy są piękne, naprawdę, szczególnie rudy podrostek, ale on jest niemiły, szczekotliwy i goni koty

Szkoda mi suni, bo ona jest do oswojenia, ale jak ją złapać i co z nią zrobić? Jest i taki w typie husky.Wydaje się spokojny, ale przestraszony.Tylko Borys jest do wzięcia od razu.Uwielbiam tego psa.Jest posłuszny, nie ma w sobie cienia agresji, mogę mu zabrać miskę spod pyska i nic mi nie zrobi.Najwyraźniej lubi, kiedy go głaszczę.Zauważyłam też, że nie szczeka i jakby nie zauważa kotów, nie przeszkadzają mu one po prostu.Wykąpać tego psa, odkarmić i byłby zjawiskowo piękny.
Nie pytam p.Izy o pingwinka, ale czuję, że się przymierza do zabrania go do domu.Oczywiście, że się boi, bo nie wiadomo jakby się zachowywał.Myślę, że dopiero po świętach się zdecyduje.Tymczasowanie trochę uzależnia, zwłaszcza, gdy koty znajdują dobre domki, są szczęśliwe, jakoś wtedy ciepło się robi na sercu i ma się ochotę robić to jeszcze.Zaczęło się od Bazylego, potem była Felusia, Florcia, Bella i Pimpuś, no i takie króciutkie przetrzymanie kilku innych.Zobaczymy.