Czesio powoli wypuszczany na pokoje odnajduje się także na nich powoli. Wczoraj wieczorem znów wyszedł i zagoniony w kocim pokoiku przez koty nie mógł ruszyc dalej. TZ ulitował się i oprawców odpędził. I tak cały wieczór minął na pilnowaniu Czesia. I raz Czesio nam zaginął. Nigdzie nie było wielko-brzucha.Wołąmy, zaglądamy, straszymy inne koty... A on w kuchni na kuchence ...pomidorówkę wyjadał

Złapany na tym nawet nie zawstydził się.Wręcz oburzył,że mu przerwano.
Cały wieczór miał także zającie Żunio. Pilnował Cześka, dyscyplinował go , popędzał i pyskował. Ależ się umęczył.
Bura posesjowa była dziś .Późno polazłam,jak do pracy szłam.W myśl zasady,że koniec dbania o figurę i latania ciemnymi porankami z michami do burej.Skoro nie głodna

Gruuuuuuba jest za dnia .Za ciemnicy mniej ją widać.
O Czesia byli starający się. Ale na staraniu stanęło. Jak doszło do kokretnych przepytywanek temat zamarł. Czesio okazał się gadułą. Piskliwym gadułą.Patrząc na jego gabaryty spodziewałabym się gromkiego głosu.