mokkuniu 
Niestety inne pomieszczenie poza łazienką odpada, bo kociny mają manię załatwiania się wprost na tapicerowanych meblach...

I o ile kupkę jeszcze łatwo sprzatnąć, o tyle siusiu już gorzej...

Przykrywanie niczego nie daje, bo maluchy zawsze znajdą lub wygrzebią sobie jakąś akuratną dziurkę w plastikowych zabezpieczeniach...

Zupełnie inaczej z nimi niz z każdym z naszych kotów...
Podobny problem mieliśmy z nasza czarną Ulicznicą (która też szuka domku). Była trudnym zawodnikiem - jej pomysł na toaletę polegał na tym, że znajdowała sobie jakąkolwiek szmatkę (ubranie, koc, pościel) leżącą na czymkolwiek i tam się załatwiała. Co ciekawe - jeśli na łóżku czy na podłodze nic nie leżało to miejsce nie było dla niej interesujące. Jaki znaleźliśmy sposób? Chowaliśmy po prostu wszystko co szmaciane i co gdzieś leżało - z sypialni pościel na dzień, z kanap koce, z łazienki brudne rzeczy. I problem się skończył od razu Nawet nie trzeba jej było przekonywać do kuwety - sama stwierdziła, że jak nie ma gdzie to trzeba tam. I teraz szmatki mogą sobie leżeć a jej to nie wzrusza.
Niestety z maluchami tak łatwo nie ma... Kanapa w dużym pokoju, narożnik w małym pokoju, materac, torby leżące w przedpokoju, gazety, reklamówki z rzeczami na basen - wszystko już zostało przez nie zamienione na toaletę...

I nie ważne czy leży na kanapie jakaś szmatka czy nie - najlepsze to pod słońcem miejsce do siusiania... No więc stwierdziliśmy z ciężkim sercem, ze niestety do nauki nadaje się tylko łazienka - na podłogę jeszcze się nie załatwiały, więc widać nie pasuje im koncepcyjnie. Wyciągnęliśmy wnioski, że jak nie będą miały gdzie, to w końcu nauczą się korzystać z kuwety. Dostały zabaweczki, wodę, jedzonko, zapalone światło i ręczniczek, żeby się miały na czym położyć. I (właśnie to sprawdzałem) zdaje się, że już jedno małe siusiu wylądowało w kuwecie

Nie zqamierzam ich
mokkuniu trzymać w łazience tygodniami - Ulicznicy wystarczył jeden dzień, żeby się nauczyć, więc zobaczymy jutro czy można już maluchom zaufać
Zresztą kuwety stoją u nas na stałe w łazience, więc niech sie uczą nowego miejsca
Nie wiem czemu mamy z nimi takie kłopoty... Z resztą naszych kotów sprawa kuwetkowa przedstawiała się dużo prościej...
Mulę przygarnęliśmy z krakowskiego schroniska jako niespełna 2-miesięczne kocię (czyli tak samo jak Kiszka i Kluska teraz). Od razu upodobała sobie na robienie siusiu kątek za ubikacją - przynajmniej łatwo było sprzątnąć z kafelek. Ustawiliśmy tam od razu kuwetę, czyhaliśmy tylko na moment jak się mała uda do łazienki i obserwowaliśmy co będzie. 1,5 dnia nie chciała skorzystać z takiego lususu jak kuweta - co my kuwetę w jeden kątek za ubikacją to ona siusiu w drugi katek za ubikacją, co my kuwetę w ten drugi to ona z powrotem w ten pierwszy. Oczywiście za każdym razem jak już widzieliśmy, że się zabiera do siusiania to przestawialiśmy malucha do kuwety, żeby tam zrobiła resztę i głaskaliśmy i chwaliliśmy i nagradzaliśmy czymś dobrym. Po 1,5 dnia zrozumiała o co nam chodzi i od tej pory już nie miała żadnych własnych pomysłów.
Limę przygarnęliśmy jak miała około 4 miesięcy (Mulka miała wtedy 3 miesiące) i od razu wiedziała do czego służy kuweta, bo wcześniej mieszkała u kogoś innego. Zresztą to jest subtelna i nienagannie wychowana kocia elegantka, więc miała to zapewne we krwi
Mamusia przyniesiona prosto za śmietnika obejrzała mieszkanie i jak ją fizjologia przycisnęła pobiegła prościutko do kuwety i wiedzieliśmy, że to mądry kot i problemów z nią nie będzie...

...no może oprócz niespodziewanej ciąży
