Oswajenie idzie pełna parą, ale ankiety zwrotne nie przyszły

tak jak się spodziewałam, choć z chłopakiem wczoraj gadałam ze 20 min i zarzekał się, że oczywiście ankietę prześle poczeka na Figę po kastrcji i takie tam.
Myślę, że mogła ich zniechęcić moja odpowiedź na ostatnie ptanie, bo zanim odpowiedziałam rechotałam jak głupia i nie mogłam sie opanować

Chłopak wypytał o wszystko pięknie ładnie tak o tak, i słyszę "Moja mama pyta, czy kicia rozrabia?" hmmm może i bym nie rechotała, ale właśnie stałam koło obdartej przez Gucia tapety a Figa dyndała na firance i wpadłam w taki śmiech, że nie mogłam się opanować a do tego szczerze odpowiedziałam co widzę j.w.

w słuchawce chwila ciszy hmmm czyżby jednak zawachanie? Dodałam, że jeśli mama boi się zniszczeń, które przy każdym kociaku powstaną - chyba, że trafi jej sie egzemplarz chory

to niech lepiej kupi pluszaka lub zaadoptuje dorosłego kota. Pan powidział cicho dziękuję, odezwę się do pani.... i się nie odezwał

czy powiedziałam coś niestosownego
Jak to Artur skwitował ewidentnie żywego kota nigdy w domu nie widzieli

Amen
Figulencję jutro Artur podwiezie na szczepienie a potem po dwoch tyg. kastracja

już widzę poranną głodówkę w jej wykonaniu

ona teraz dostaje jeść jako druga po Milce i drze sie jakby ją obdzierali

ehh