


PS Krawat nie odstępuje mnie na krok. Wczoraj wlazł za mną do samochodu, usiadł na przedni fotel i koniecznie chciał ze mną jechać odebrać chłopców z treningu. No to przewiozłam go po naszej ulicy, żeby chłopak poznał okolicę.On się oparł łapkami o deskę, delikatny zefirek mu gwizdał wokół uszków, szyba przednia dawała panoramiczny widok, jechaliśmy sobie powolutku - jednym słowem Krawat na wycieczce. Nie muszę chyba dodawać, że był zachwycony

