Dziś wieczorem, po przebyciu prawie wpław połowy Tarchomina nastąpiło ważne wydarzenie w życiu Stasia, a mianowicie drugie szczepienie

Pani doktor wprawdzie uznała, że skoro tak dobrze mu się u mnie mieszka, więc może zaszczepimy go jeszcze za tydzień...

Ale jak usłyszała o czekającym domku to uznała że nie ma co naciągać państwa (i mojej

) cierpliwości i Stasiek otrzymał kuj w trzęsący się tyłek.
Hodowla grzyba trwa i ma się nieźle

Na główce zauważyłam małe coś wielkości główki od szpilki ale czerwone i wypukłe

Za to łysina nr 1 wyraźnie zarasta

, chodź nadal jest łysiną

Na łuszczącą się skórę dostaliśy kolejną receptę coby nam się nie nudziło smarowanie tylko dwa razy dziennie

Smarować Staśka Imaverolem nadal mogę, nikogo nie wzrusza jego wygląd utłuszczonego czupiradła

Pocieszające jest to, ze poza łepkiem grzyba więcej nie stwierdzono.
także pozstaje nam "tylko" smarować się i smarować
aż do usranej śmierci
znaczy się do zarośnięcia

Staś już nie powinien zarażać, więc jeśli tylko jego nowi państwo są zdrowi, mają dobrą odporność obiecają go maziać lekarstwami przez najbliższe sto lat to może za tydzień iść do nowego domu

To teraz pozostaje mi tylko wykonać jutro telefon czy jednak chcą grzybiarza na 1500%...
A coby nie było, że Staś uczy się tylko od Bi M-a. Dziś Budrys pobierał lekcje od Stasia i na liste strat wpisać musiałam talerz z ślubnej wyprawy mamy

i ich ceramiczną miseczkę na wodę
