Lot z 7 p.,Moja pierwsza działkowa Miłość

Cała nasza gromadka życzy wszystkim pięknych snów :kotek:

Ale dzisiaj nie odpuszczę, kurcze jak seriale w TV, w najlepszym momencie c.d.n. :evil:

Ciociu chyba pogadamy inaczej

Ja już czekam :evil:

I nic nie było do poczytania.

Hej, hej...jestem

Co tam było dalej?....oj ta starość :mrgreen:

...czekajcie niech sobie przypomnę.....co to ja chciałam..
Aha. Kiedy dowiedziałam się o malutkich, starałam się jak najszybciej znaleźć im domki. Śliczny i super charakteru pingwinek, ten który się wtulał w Rozumka kiedy Go zobaczyłam pierwszy raz, znalazł dom u mojej córki. Dostał na imię Kicek, ponieważ kiedy chciał czegoś od Dużych wspinał się po nogach nie wdrapując się a skacząc, jak małpeczka. Kochany, miziasty, grzeczny, zapatrzony w swoich Dużych...........poskikał za Tęczowy Most kiedy miał 6 miesięcy. :cry:

(1.na działce;2.u mnie;3.w swoim domku;4.z Dużą)

Próbująca jeść to mała szylkrecia, nazywana przeze mnie Słoneczkiem a wgapiający się w talerz czarny malec nazywany był wtedy po prostu czarnuszkiem. Po odpchleniu, odrobaczeniu i oszlifowaniu małe diamenciki trafiły do Kakadu na akcję adopcyjną. Mała szylkrecia szybciutko znalazła Dużych a jej braciszek został w klatce sam. Po powrocie do domu odmówił jedzenia, zaczął wymiotować i biegunkować. U weterynarza usłyszałam straszne słowa:byc może PP. Zaczęła się walka: zastrzyki a przede wszystkim wciskanie jedzonka i pojenie. Próbował Patyczek,bo to on był tym czarnuszkiem, przejść po Tęczowym Moście ale Mu się nie udało. Został ze mną...Nie wygląda już jak patyczek, ale codziennie przechodzę drogę przez mękę żeby coś zjadł...Co u Słoneczka nie wiem, papiery adopcyjne podpisywał ktoś z Fundacji.

(1.rodzeństwo;2.szylkrecia;3.Słoneczko i Patyczek;3.Patyczek dziś)

Szkoda Kicka.

Poznaliśmy historię Patyczka :1luvu:

Dobrze, że został z Tobą.

To Ty jeszcze nie śpisz?

saintpaulia pisze:Szkoda Kicka.
Poznaliśmy historię Patyczka Dobrze, że został z Tobą.

Kicuś to wielka miłość mojej córki, ale był naprawdę wyjątkowy.
A Patyczek to kot niejadek, który wygląda dobrze, bo ma Dużą stającą na głowie żeby cokolwiek zjadł.

Ja z forów literackich już mam doświadczenie :> Nie zaczynam czytać, jak nie ma tagu "Z"
Taka jestem mądra, no. :mrgreen:

Ja chcem jeszcze

Szkoda maluszka, załapał się na dobre życie i nie wyszło

Chórem życzymy: Miłego dnia :kotek:

U mnie pada.

alab108 pisze:Ja chcem jeszcze Szkoda maluszka, załapał się na dobre życie i nie wyszło

Będzie jeszcze.....króciutki końcowy odcinek.

Nie mamy już nowego członka rodziny

.
Wczoraj, brat męża otworzył drzwi i kotecek , słysząc głosy dzieci u sąsiadów pomaszerował do nich....
Kiedy kotek się do nich przyplątał chodzili po sąsiadach i pytali czy to nie ich kotek. Byli też u onych..."Nie,nie ich, absolutnie." Sąsiedzi pojechali, szwagrostwo,z moja pomocą uznało,że kotek jest bezdomny i zajęli się nim. Po moich oględzinach i odkryciu pchełek kotecek został wykąpany (aż wet podziwiał jedwabistość futerka)...zapisane co mają kupić...Został przeze mnie zabrany do doktora i ten zaaplikował mu zastrzyk na świerzbowca, który zadomowił się w uszach kociaka. Została założona książeczka i po dwóch tygodniach od zastrzyku mieliśmy szczepić przeciw podstawowym chorobom. I tak sobie siedział u nich, wyciągnięty na parapecie jak makaronik...teraz już wiadomo, dlaczego....czekał na powrót swoich.....
"Oczywiście kotek jest ich. Wyjechali tylko na trzy dni, ale zostawili mu jedzenie..." :evil:

Bardzo żal mi mojej szwagierki.

To Ci historia, zajęli się kotem sąsiadów... Może warto poszukać nowego domownika :wink:

Witam

wczoraj nie czytałam,ale nadrobiłam.Wszyscy chcą więcej i ja też

A to c.d.n to dobre :lol:

Chyba dobrze że nie czekałam bo bym się wkurzyła na ciotkę :mrgreen:

Gdyby nie to, że zwierzak chciał wrócić, to bym im go nie oddała. A może i tak bym nie oddała? Dzieci też może powinni zostawić z jedzeniem na kilka dni. Poza tym pchły, świerzbowiec, to świadczy jednoznacznie jak o niego dbali. :evil:

saintpaulia pisze:Gdyby nie to, że zwierzak chciał wrócić, to bym im go nie oddała. A może i tak bym nie oddała? Dzieci też może powinni zostawić z jedzeniem na kilka dni. Poza tym pchły, świerzbowiec, to świadczy jednoznacznie jak o niego dbali.

Moja stara kotka też była sama raz tydzień raz 10 dni.Codziennie przychodzili rodzice ją karmić,ale potem szli.Więcej już jej nie zostawialiśmy bo źle na nią to wpływało.Wrażliwa bardzo była.Wolałam już na wakacje nie jeździć.

Lot z 7 p.,Moja pierwsza działkowa Miłość

Kto przegląda forum