Wracałam wczoraj z tego Sopotu i tak sobie myślałam że ta kotka z E.Plater 10 jest u mnie nieszczęśliwa, bo siedzi sama zamknięta w pokoju, mnie cały czas nie ma, ona taka smutna, wycofana ciągle była, całe dnie siedziała na parapecie, i już prawie podjęłam decyzje, że muszę ją wypuścić tam, że tak będzie dla niej lepiej.
Wchodzę wieczorkiem do jej pokoju a ona podbiegła do mnie zaczęła ocierać się o nogi, nawet nie z głodu bo w miseczce miała jeszcze sporo jedzonka.
Zapaliłam lampkę, położyła w ciepłym świetle pod lampką i wywaliła brzuszek do miziania

, głaskałam ją i zaczęła mruczeć.
No i co ja mam teraz zrobić, szkoda takiej kotki na ulicę, ona z powodzeniem może być domowa kotką - chyba trzeba jej jakiś dom znaleźć, ale ile to potrwa adopcje kiepsko idą, w szczególności dorosłych kotów, a mi jej szkoda że tak sama tam siedzi...
Może słyszał ktoś o kimś kto potrzebowałby koteczkę spokojną, wysterylizowaną, kuwetkową, na prawdę nie sprawia problemów, jest kochana.