Anda pisze:Ja Twój wątek podczytuję i staram sie kogos znaleźć, ale moi znajomi są juz pozakacani
Katia80 piszesz, że z Twojej mamy się smieją. Śmieją się z takich ludzi - z nas się smieją. Dlatego jak przeczytałam w Newsweeku taki tekst Łobodzińskiego, to zrobiło mi się ciut lepiej. Nie dlatego, ze chciałabym do nieba, ale dlatego, że powoli o krzywdzie zwierząt sie pisze i się mówi. Coraz więcej ludzi, którzy mają wpływ na społeczeństwo, zajmuje sie pomoca dla zwierząt.
Tu wstawiłam ten tekst. Daj mamie do poczytania
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3916396#3916396
Ania, dzięki za ten tekst... Są Ludzie, ale jednak ciągle więcej jest ludzi...
Mama pracuje na uczelni, mogę to napisać, na UM, w Parku Saskim. Nie jest lekarzem, pracuje w administracji (dziekanat). W tym budynku raczej cała adm. się mieści, dziekanaty wszystkich wydziałów, rektorat, sprawy socjalne i takie tam. 3 piętra + parter zajmowane tak naprawdę przez urzędników. Takie typowe paniusie są najbardziej cięte. Co to im się nie wiadomo co wydaje


Żal mi mamy, bo wiem, że bardzo się tym wszystkim przejmuje, przez ostatni rok 3 razy była w szpitalu, 2 razy długo, ciężko jej było znaleźć "zastępstwa". A teraz znowu jej się kolejny szpital szykuje

Tu pisałam, kiedy to się wszystko zaczęło. Był Murzynek, zaginął. Pingwin znalazł dom. W ostatnim poście wkleiłam zdjęcie burasa, to najprawdopodobniej Śledzik. W tym roku jest mniej puchaty.
A teraz go nie ma
