Pusia - czy czeka właśnie na Ciebie?

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt sty 02, 2009 23:18

B-dur, ona dostała dziś u Ciebie inną karmę niż ta, którą była karmiona na parkingu? Jeśli tak, to może to reakcja na zmianę (oprócz stresu).
Daj jej do karmy troszkę oleju/oliwy albo parafiny do pyszczka *parafina jest silniejszym środkiem, może lepiej najpierw łagodniejszy).
(Koleżanka kociara pisze, że nie wie, czy można podawać lactulosum przed narkozą).

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Pt sty 02, 2009 23:25

Je to samo, bo prawie całe jedzenie było ode mnie.
Dam jej trochę oleju, bo przecież musi zrobić kupkę przed jutrzejszym.

TZ woła z łazienki, że jest siku :D :D :D
Czyli zmiana kuwety pomogła. Przynajmniej tu wszystko już jasne :D

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sty 02, 2009 23:27

:ok:
cieszę się

hmm, płaska kuweta, gdzie ja taką znajdę? w sieci?


ps. Kupiłam jej Milbemax (odrobaczenie), szczepienie - zdaniem mojego weta - 2-3 tygodnie po sterylce. Zdaniem weta powinna też przejść 14-dniową kwarantannę ze względu na Burego (rekonwalescencja po poważnej chorobie).

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Pt sty 02, 2009 23:31

Nic się na razie nie martw. Ważne, że złapała do czego "wkład" służy.
Mam jeszcze jedną, trochę wyższą, podmienię za 2-3 dni, aż dojdziemy do normalnego poziomu.

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sty 02, 2009 23:36

Myślę, że będzie dobrze :D

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 03, 2009 0:08

Musi być dobrze :ok:

Strasznie się cieszę :D

Ale w wątku krakowskich schroniskowców wyczytałam, że mrr bierze małą puchatkę ze schronu 8O

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 03, 2009 0:15

Bungo pisze:Ale w wątku krakowskich schroniskowców wyczytałam, że mrr bierze małą puchatkę ze schronu 8O


8O 8O ja nic o tym nie wiem
w ogóle nie miałam brać teraz kota, tylko jak zobaczyłam Pusię na zdjęciu, to przepadłam
może ktoś ma podobny nick :lol:

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Sob sty 03, 2009 0:17

No to się wyjaśniło :D

Coś się musiało Catalinie pokićkać (nomen omen)

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 03, 2009 12:53

Czekam na wiadomość po-sterylkową.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie sty 04, 2009 9:20

Pusia zabieg zniosła doskonale.
Po powrocie do domu, jeszcze w tym pijanym widzie, swoje pierwsze kroki skierowała do kuwetki. Siknęła zdrowo i poszła spać. Siedziałam z nią w łazience prawie cały dzień, dopóki całkiem nie doszła do siebie wieczorem. Ciągle sprawdzałam czy oddycha :roll: , czy nie wychładza się, czy brzuszek ok. Rozdziewam jej buźkę, żeby sprawdzić dziąsełka, czy prawidłowo różowe, a tu czarne 8O Jak sprawdzić, czy prawidłowo różowa, skoro ma czarne podusie, czarny nosek i ciemnie dziąsełka??? Więc głaskałam, głaskałam, głaskałam i mówiłam, że jeszcze tylko trochę poboli, a potem już wszystko będzie dobrze.
Wieczorem zjadła trochę convalescenta, znowu zrobiła siku i zaczęła przysypiać już normalnie, z nudów, w tej łazience.
Ubrałam jej na noc kaftanik na wszelki wypadek i poszłam się położyć. TZ powiedział, że będzie czuwał i zaglądał do niej.
Około północy, normalnej, zwyczajowej godzinie najlepszych zabaw kotów, mój kwintecik zorganizował akcję pod nazwą "Uwolnić Pusię" 8)
Dzikuska stała na straży w jednych drzwiach od pokoju, Sreberko w drugich, Fortuna przeprowadzała rozpoznanie węchowe przez szparę w łazienkowych drzwiach, Złotko wsadzało łapy przez wywietrznikowe kółka, a Agatka pracowała mocno nad podkopem. Śmiechu mieliśmy co niemiara :lol:
W końcu poszłam spać. O czwartej rano budzi mnie TZ, że chyba się coś stało, bo Pusia zamiaukoliła żałośnie, koty się zaniepokoiły, on nic nie widzi i żebym natychmiast sprawdziła co się dzieje.
I pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam po wejściu do łazienki i rzucie oka na normalną Pusię, było siku i kupka w kuwecie :wink:
Twaarda. Nic dziwnego, że przy bolącym jeszcze brzuszku zamiaukoliła. Posiedziałam z nią jeszcze przez chwilę i znowu poszłam spać.
Jedziemy dziś w południe na kontrolę, zastrzyk i zdjęcie wenflonu.
A potem chyba nie będziemy już zamykać na klamkę drzwi do łazienki :wink:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 04, 2009 9:41

A teraz jeszcze jedna wiadomość.
Zrobiliśmy wczoraj jeszcze jeden test, na FIP i wyszedł dodatni.
Wiarygodność tego testu oceniana jest na 70%, a sytuacji Pusi znaczy tylko tyle, że ma we krwi antyciała. W niesprzyjających okolicznościach (długotrwały stres, niedożywienie, ogólne osłabienie organizmu) może kiedyś zachorować. Może, ale nie musi.
Nie jest groźna dla innych kotów, nie trzeba jej izolować.

Ale mrr miała w planach założenie hodowli swoich dewonów. I ma dylemat, któremu się nie dziwię. I potrzebuje trochę czasu na zastanowienie się, uzupełnienie wiadomości o FIP-ie, rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw i na podjęcie ostatecznej decyzji.

W związku z czym, na wszelki wypadek, poszukujemy innego, alternatywnego domku stałego.

Pusia jest tak kochana, że chciałoby się cały czas nosić ją na rękach :D
I gwarantuję podbicie serca na zabój od pierwszego głaśnięcia :D :D :D

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 04, 2009 11:31

No i co ja mam zrobić??
Moja wetka powiedziała kategorycznie, żeby nie brać kota z dodatnim FIPem (mimo że dwa rodzaje koronawirusów, fipogenny i nie etc., to co wszyscy wiemy). Zwłaszcza do chorowitego i teraz osłabionego Burego. I że kotka powinna być jedynaczką.
Hodowcy naszych dewonów: nie zaryzykowalibyśmy.
Znajoma kociara: brać, nic się nie będzie działo.

Ja nie wiem, co mam zrobić. :(

Nawet info o zaraźliwości są sprzeczne.

Z kim mogę się jeszcze skonsultować?
Poradzono mi Kujawskiego. Może jest ktoś jeszcze kompetentny w Krakowie?

:(

Moja córka się wczoraj popłakała. Raz jej wspomniałam i pokazałam zdjęcia i ona teraz nie może się doczekać na Pusię. :(

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Nie sty 04, 2009 12:32

Olinek, kot wzięty ze schroniska umarł nam na FIP. Z Olinkiem mieszkało 5 innych kotów, żaden nie zachorował (było to półtora roku temu). Czytam wątki FIP-owe, nie znalazłam w żadnym informacji, żeby po śmierci na FIP jednego z kotów zachorowali inni rezydenci.
Wszędzie piszą, że FIP nie jest chorobą zakaźną w typowym tego słowa znaczeniu - wirus, żeby stał się chorbotwórczy musi zmutować, a to się bardzo rzadko dzieje itp., itd pewnie wszystko to wiesz.
Ale rozumiem dylematy i wątpliwości.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 04, 2009 17:06

Mrr, jeśli chcesz, podam Ci namiar na moją wetkę, do której mam ogromne zaufanie. Może ona coś poradzi...

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 04, 2009 17:41

Bungo, bardzo chętnie. Napisz, proszę, na priv.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: waanka i 68 gości