Szczegółowo to było tak:
domek w osobach dwóch przyjechał obejrzeć Sasankę. Koteczka na początku troszkę się bała i próbowała uciekać, ale miotełka z piórkami szybko załagodziła lęki i malutka rozszalała się na całego. Urok osobisty włączony na maksa i w ogóle wielki podryw
W międzyczasie konferowałam sobie z domkiem upewniając się coraz bardziej, że to dobry wybór.
Po jakimś czasie domek poszedł po transporterek do samochodu, a po powrocie oznajmił, że ma 2 wiadomości: dobrą i złą. Zła jest taka, że będziemy musieli zużyć więcej papieru na umowy adopcyjne, bo dobra jest taka, że biorą oba koty
Duży wpływ na decyzję miała podobno możliwość obejrzenia kociaków na żywo razem. Domek podzielił moją opinię, że maluchy są rozkoszne i szkoda je rozdzielać. No więc nie rozdzielił
