RKa pisze:Sama bardzo się cieszę na przyjazd Jaśminki i przyznam, że troszkę się denerwuję czy dam sobie radę, czy mnie zaakceptuje i polubi.. Ale to taki mały nerw tylko, jak przed egzaminem, na który się uczyło

Już nawet mój narzeczony zaczął przejawiać ślady ekscytacji, chociaż w życiu bym nie pomyślała, że się przejmie. A tu proszę!

tak jak rozmawiałyśmy kicia schowa sie gdzie w kącik i pewnie w nocy bedzie wychodzić

u Sabiny jest juz tydzień to ja zapachem pamięta Ciebie tez zaakceptuje

wiesz ja dotychczas malo (kilka a nie kilkadziesiać odawłam do domów i adopcji lub pomagałam) i jak dotychczas każde przezywam tak samo... i spac nie mogę...
jak mi Jasmina weszła w klatkę to sie popłakalam z radości

bo szanse na bezpieczeństwo wzrosły

a ta kicie z lasu tez sobie odpiluje jak to powiedział mój mąz: Ty to chcesz wystwic klatkę żywołapkę i za chwile wszystkie koty mieć w środku

tak to prawda

ale wiem że tu poćwicze na kotkę lesna cierpliwość

juz pare razy było ale nic skoro łapka u mnie to tak latwo nie odstapie od niewysterylizowania kici... skoro sama karmie to jak inaczej!
wczoraj była zabawna sytuacja, sąsiedzi chyba na naszej ulicy z domkami, pokumali ze jak ja lowie w lsie to nie ma jaj i wczoraj przyszła sasiadka ze zdjeciem swoje kotki że jak by się znalała to, to jest jej

a ja sie śmiałam bo kicia identyczna jak Jasminka, że chyba robiona jednym ojcem (kocurem tesciów, co juz tez po bojach mu jaja obciełam) i że jedynie teście maja swoje koty trzymac z dala od mojego lasu bo ponownie jajka jak sie da utne - ich koty nie maja nacietych uszu)
A swoją droga był moment że tesc myślał ze mam bzika na jego koty.. az mu sama pokazłam kto sie żywi w moim lesie

ich 2 koty maja wypas w domu, a one jak ja z puszeczka do lasu to one też i za zakretem domu mijanka ja i one z miałkiem do mnie i do lasu do karmnika no SZOK!
w końcu teśc sam poszedł i zobaczył że sie nie czepiam....
samo życie

a w lesie rarytasów nie ma,,,