kamari pisze:No widzisz Joluka, moja teoria się sprawdza - masz rękę do znajdowania domków

wystarczy, że zainteresujesz sie jakąś biedą

Nie mam Mario niestety dobrej ręki...

- a Maszeńka zdecydowanie nie ma szczęścia......
Masza wraca z adopcji - miała swój nowy dom "na stałe" raptem przez 5 dni....
Pani z Piaseczna zadzwoniła do p. Marty, żeby zabrała od niej Maszę. Najpierw trudno się było dowiedzieć, o co chodzi, co się raptem stało, skoro do tej pory relacje były całkowicie pozytywne. Masza bez problemów dogadała się z kocim rezydentem, a o to tak naprawdę najbardziej martwiłyśmy się z p. Martą. Pani jakoś tak dziwnie zaczęła argumentować, że Masza dużo je

, że hałasuje grzechoczącą zabawką

... A w końcu przyznała, że Masza tak szaleje z rezydentem i gania po mieszkaniu, szczególnie niestety nocą, że Pani ma już dosyć.............
Po co tacy ludzie się dokacają?????????

Przecież wiadomo, że bierze się drugiego kota do towarzystwa pierwszemu, żeby bawiły się razem i biegały, żeby miały więcej ruchu i rozrywki, żeby nie były samotnymi leniuchami (tak mi się głupiej chyba wydawało...).
Wiem z własnego doświadczenia, jak stresujące i wykańczające może być "kocie budzenie" - nasz Murek od 3 lat funduje nam prawie codziennie pobudkę o 3:00-4:00 w nocy i nie potrafimy na to znaleźć metody (on akurat o tej godzinie konsekwentnie domaga się karmienia...

). Ale w życiu nie przyszło by nam do głowy pozbyć się go z tego powodu!!!!!!!
A akurat w przypadku Maszy jestem na 1000 % pewna, że wystarczyłby tu tylko czas! Nasz ostatni tymczas - Manuel - też na początku szalał u nas nocami, w nowym domu także w ciągu dnia był niepewny i chętniej chował się w kącie niż bawił, a w nocy odżywał i buszował po mieszkaniu. Ale po kilkunastu dniach zaczął się przestawiać - gdy poczuł się pewniej w nowym miejscu i wśród nowych opiekunów. Przypuszczam, że dokładnie podobnie byłoby z Maszą - ale do tego potrzebni są cierpliwi, mądrzy i wyrozumiali ludzie. Jeśli ta Pani podaje takie powody, jak zbyt głośne zabawy i zbytni apetyt... to ręce po prostu opadają.
Dla mnie to tak, jakby ktoś miał małe dziecko i chciałby je oddać, bo płacze nocami i spać nie daje... Tak mi strasznie żal tej Maszeńki - to cudowna kotka, a ludzie tak potwornie ją traktują, jak przedmiot, a nie czujące stworzenie....

To już drugi dom, który się jej pozbywa........
